USA dorobiły się przez lata przydomka “narodu bez wakacji”. Nie bezpodstawnie. Jak pokazują dane statystyczne, Amerykanie pozostają daleko w tyle w porównaniu do innych rozwiniętych krajów pod względem ilości czasu spędzanego na urlopie. Ale o dziwo, nie wydają się tym za bardzo przejmować.

Z badań przeprowadzonych przez firmę Jet Blue wynika, iż 57% Amerykanów miało na koniec 2011 roku niewykorzystany urlop, przy czym średnio było to 11 dni. Warto w tym kontekście dodać, iż Amerykanie nabywają prawo do urlopu w wymiarze ok. czterech tygodni po 10‒ciu latach pracy. Istotną różnicą‒w porównaniu do np. krajów europejskich‒jest fakt, iż prawo nie nakłada na amerykańskich pracodawców przymusu udzielania płatnego urlopu.

Sytuacja, w której pracownicy nie korzystają z urlopów cieszy oczywiście pracodawców. Badania przeprowadzone przez firmę Sageman pokazują, iż tendencja do spędzania coraz większej ilości czasu w pracy, przekłada się bezpośrednio na zyski pracodawców. Obecnie średni zysk firm w przeliczeniu na jednego pracownika jest najwyższy od 10‒ciu lat.

Jakie są przyczyny tak dużej „pracowitości” Amerykanów? Jedną z nich jest z pewnością obawa przed utratą pracy. W dobie recesji firmy raczej tną koszty, a rynek pracy przy 8% bezrobociu nie jest tak płynny jak przed kryzysem. W takiej sytuacji pracownicy „profilaktycznie” preferują krótsze urlopy. Taki powód deklaruje 9% Amerykanów. Ale były także inne przyczyny, czasami dość zaskakujące. Otóż, jak wynika z badań przeprowadzonych przez firmę Kelton Research, część pracowników nie bierze urlopów z powodu … zbyt dużej ilości pracy, którą mają do wykonania. Jak mówi jeden z ankietowanych pracowników agencji reklamy „podczas mojego urlopu nie ma mnie kto zastąpić. Perspektywa powrotu do pracy, gdzie czekają setki nieprzeczytanych e‒maili i kolejne projekty do zrobienia, po prostu przeraża”. Innym powodem, który wskazują badani jest fakt, iż nie stać ich na wyjazd wakacyjny. Tak twierdzi co piąty ankietowany. „Jaki jest sens brać urlop, kiedy jedyne co mogę robić to siedzieć w domu i sprzątać. Dodatkowo, nie mam za to płacone, a zaległości w pracy rosną”‒twierdzi Emily Harley z firmy public realtions z Alabamy.

Jak widać z powyższego, długie urlopy‒przynajmniej w USA‒to już przeszłość. Niewątpliwie przyczynia się do tego specyficzne prawo pracy, ale nie należy też zapominać o różnicach w mentalności pomiędzy Amerykanami a Europejczykami. Czy ktoś może sobie wyobrazić np. Greka czy Włocha, którzy rezygnują z urlopu z powodu zbyt dużej ilości pracy?