Ludzie zmieniają miejsce zamieszkania z wielu różnych powodów – osobistych, finansowych, zawodowych. Jedni robią to ze względów podatkowych, żeby uniknąć dzielenia się dochodami z fiskusem, inni poszukują po prostu przyjemniejszych warunków do życia. Dziennikarz CNN Ramy Inocencio przedstawił listę państw, najbardziej interesujących pod kątem nowego obywatelstwa. O ile dysponuje się gotówką.

St. Kitts i Nevis
To małe państwo w Ameryce Środkowej na Morzu Karaibskim (289 metrów kwadratowych całkowitej powierzchni), zachęca potencjalnych nowych obywateli i rezydentów przede wszystkim brakiem podatku dochodowego. Aby zostać jego pełnoprawnym mieszkańcem, wystarczy wpłacić 250 tys. dolarów na konto Industry Diversification Foundation, która zajmuje się zamianą krajowej gospodarki opartej na cukrze, na gospodarkę zorientowaną na usługi. Nieco droższym sposobem jest poczynienie inwestycji na tamtejszym rynku nieruchomości, jednak na kwotę nie mniejszą niż 400 tys. dolarów.

Dominika
Kolejna mała wyspa na Morzu Karaibskim, bardzo często mylona z Republiką Dominikańską, która za skromny wkład na rachunek w krajowym banku (jedynie 100 tys. dolarów), wręcza obywatelstwo niemal każdemu, kto o nie wystąpi. Jedyne dodatkowe warunki to: wyjątkowy charakter aplikującego (!), podstawowa znajomość angielskiego oraz odczekanie 8 tygodni na decyzję. Kwota depozytu jest dwukrotnie wyższa w przypadku czteroosobowych rodzin.

Antigua i Barbuda
Różne źródła podają, iż jeszcze tego lata to wyspiarskie państwo umożliwi cudzoziemcom nabywanie obywatelstwa. Podobnie jak w przypadku St. Kitts i Nevis, za kwotę 250 tys. dolarów finansowego wsparcia National Development Fund, 400 tys. dolarów zainwestowanych w nieruchomości bądź 1,5 mln w przedsięwzięcie rządowe, można zostać pełnoprawnym członkiem narodu bądź po prostu mieszkańcem Antigui i Barbudy. Oprócz tego trzeba pokryć dodatkowe koszty – 50 tys. dolarów z tytułu złożenia wniosku oraz 7,5 tys. w ramach dokładnej analizy kondycji finansowej, prawnej i podatkowej podmiotu.

Austria
Jedyny europejski kraj, gdzie obywatelstwo można kupić przez inwestycje. Trzeba tylko wykazać się świadczeniem wyjątkowych usług na rzecz Republiki, najlepiej w postaci zainwestowania 10 mln euro. Zdecydowanym minusem jest wysoki podatek od dochodów osobistych – 50%, jednak płacą go wyłącznie Austriacy mieszkający na terenie kraju.

Hong Kong
W tym kraju nie ma możliwości “zainwestowania” w obywatelstwo, ale w rezydenturę już tak. Mieszkańcy Hong Kongu płacą co prawda podatek od dochodów, ale tylko w wysokości 15%. Aby zostać rezydentem, konieczne jest wykazanie się inwestycjami w wysokości 1,3 mln dolarów – nieważne czy będzie to zakup akcji notowanych na tamtejszej giełdzie czy przejęcie hongkońskiej firmy. 

Singapur
Jedne z najniższych podatków w Azji – między 15 a 20%, przyciągają potencjalnych rezydentów. Ale zostać jednym ze stałych mieszkańców Singapuru nie jest łatwo, ze względu na wyśrubowane kryteria. Konieczna jest trzyletnia historia w świecie biznesu, doświadczenie w prowadzeniu interesów oraz… udowodniona zyskowność. Aplikujący muszę bowiem wykazać się rocznymi dochodami w wysokości 160 mln dolarów w przypadku rynku nieruchomości i w budownictwie oraz 50 mln dolarów w innych rodzajach działalności, włączając branże farmaceutyczną i produkcję. W ramach umożliwiającego rezydenturę Global Investor Program, konieczne jest zainwestowanie ok. 2 mln dolarów w nowe przedsięwzięcie lub rozwijanie dotychczasowego biznesu na terenie kraju. Pieniądze można również wpłacić na jeden z funduszy wspierających rozwój wybranych rodzajów działalności, np. nanotechnologii, ochrony zdrowia czy czystych źródeł energii.

Australia
Jeśli ktoś jest zainteresowany rezydenturą i potencjalnym obywatelstwem Australii, musi mieć naprawdę dużo pieniędzy. Od listopada 2012 r. obowiązuje tam program Australia’s Significant Investor Visa, niestety tylko dla bogatych. By móc złożyć aplikację, potrzebne jest bowiem zainwestowanie ok. 4,7 mln dolarów. Kwota jest niemała, więc w ramach „zadośćuczynienia” formy inwestycji są różne – kupno obligacji skarbowych, finansowanie projektów związanych z infrastrukturą lub działalności prywatnych przedsiębiorstw. Po 3 miesiącach od finansowego wsparcia funkcjonowania australijskiej gospodarki, inwestor otrzymuje specjalną wizę, a po 4 latach może ubiegać się o stałą rezydenturę.

Można się spierać, czy przedstawione powyżej zachęty ze strony opisywanych państw są właściwe i etyczne, zwłaszcza w kontekście „kupowania” obywatelstwa. Pewne jest natomiast to, że gdyby nie one, trudno byłoby Dominice czy St. Kittis i Nevis przyciągnąć jakikolwiek kapitał zagraniczny. A gra toczy się o duże pieniądze – w Australii rozpatrywanych jest obecnie 170 wniosków o wizę inwestorską. Jeśli wszystkie zostaną zaakceptowane, kraj otrzyma zastrzyk gotówki w postaci inwestycji zagranicznych w kwocie 850 mln dolarów.