Unia Europejska, a strefa euro w szczególności, przeżywają obecnie bardzo trudne chwile. Kryzys imigracyjny jest faktem, a co gorsza nie bardzo widać jak może on zostać rozwiązany. Ostatnie wydarzenia skutecznie pozwoliły zapomnieć o innym problemie UE, który gościł na czołówkach gazet, zanim kryzys migracyjny stał się tematem numer jeden. Chodzi oczywiście o problem Grecji, który niestety zaczyna właśnie powracać…
Dzisiejszy dzień był dla Greków prawdziwym kataklizmem. Dwie największe centrale związkowe GSEE i ADEDY zainicjowały akcję strajkową, która objęła kluczowe segmenty gospodarki. Od rana strajkowali kontrolerzy ruchu lotniczego, nie ukazały się poranne wydania gazet, a serwisy informacyjne w głównych stacjach telewizyjnych zostały ograniczone do minimum. Najbardziej uciążliwy dla obywateli był jednak strajk transportu publicznego, personelu szpitali, lekarzy, nauczycieli i pracowników administracji publicznej. Do strajku przyłączyli się nawet policjanci i inne służby porządkowe.
Bezpośrednią przyczyną tak ostrych protestów była zapowiedź rządzącej lewicowej koalicji Syriza dotycząca wprowadzenia kolejnych cięć budżetowych w ramach reform, które narzuciła Unia Europejska. Przypomnijmy, że po wybuchu greckiego kryzysu, UE udzieliła greckiemu rządowi pożyczek pomocowych w trzech transzach, ale warunkiem było przeprowadzenie bolesnych dla społeczeństwa reform. Przed zbliżającym się spotkaniem z unijnymi ministrami finansów, podczas którego będą negocjowane kolejne pożyczki dla Grecji, premier Alexis Tsipras został zmuszony do ogłoszenia planów cięć w systemie emerytalnym i uszczelnienia systemu podatkowego. Bezpośrednim powodem takiego stanu rzeczy jest ponowne popadnięcie greckiej gospodarki w recesję. PKB Grecji spadł w IV kwartale ub. roku o 1,2%, a w I kwartale br. o kolejne 0,1%. Niespodziewany powrót recesji postawił pod znakiem zapytania skuteczność wprowadzanych reform. W lipcu podczas spotkania ministrów finansów państw UE, Grecja będzie negocjować kolejną pożyczkę w wysokości 7,5 miliarda euro, ale już w najbliższy poniedziałek premier Tsipras będzie musiał przekonać swoich unijnych partnerów, że Grecja poważnie traktuje plan naprawy gospodarki.
Choć zapowiadane cięcia mają wejść w życie dopiero w 2019 i 2020 roku, to tak masowe protesty Greków wyraźnie pokazują, że tamtejsze społeczeństwo z trudem godzi się na bolesne dla niego rozwiązania.