Analizując sytuację na rynku surowców można zauważyć, że baryłka ropy wciąż kosztuje niewiele w porównaniu do swoich rekordowych wartości. W ostatnich tygodniach ceny surowca spadły o 13% i osiągnęły poziom poniżej 46 dolarów. Rzecz jasna nie cieszy to krajów producentów, które robią co mogą, by walczyć z negatywnym dla nich zjawiskiem. Jednak eksperci coraz częściej dochodzą do wniosku, że OPEC ma bardzo ograniczone pole manewru, by uzdrowić sytuację.

W listopadzie, kiedy to uzgodniono ograniczenia w produkcji ropy, ceny wzrosły. Wydawało się, że producentom uda się doprowadzić do pozbycia się z rynku zjawiska nadwyżek surowca. Teraz okazuje się, że nie jest to wcale takie pewne. Jak informuje CNN Money, w odpowiedzi na kolejną obniżkę cen kartel zapowiedział, że rozważa przedłużenie ograniczenia produkcji poza wcześniej uzgodniony półroczny termin. Jednak biorąc pod uwagę zwiększającą się produkcję ropy w USA, zapowiedziane kroki mogą nie wystarczyć, by ustabilizować ceny lub doprowadzić do ich wzrostu.

Na 25 maja zaplanowane jest kolejne spotkanie ministrów energii krajów OPEC, którzy będą debatować, co zrobić, by uzdrowić sytuację. Do wyboru mają trzy, opisane poniżej opcje.

Przedłużenie ograniczeń wydobycia
Uzgodnienie wspólnego stanowiska producentów w tej kwestii odbyło się na drodze wielomiesięcznych negocjacji. Jak łatwo się domyśleć nie wszystkie kraje były zachwycone tym pomysłem. Dopóki ceny utrzymują się na poziomie między 50 a 60 dolarów za baryłkę, kraje członkowie OPEC mają sytuację pod kontrolą. Jednak ostatnio coraz odważniej swoją obecność na rynku zaznaczają producenci amerykańscy  wydobywający surowiec z łupków. Utrzymujące się przez lata niskie ceny zmusiły ich bowiem do podjęcia działań zwiększających wydajność, a te zakończyły się sukcesem. Według analityków, amerykańscy producenci będą zarabiać na ropie naftowej, dopóki cena za baryłkę będzie kształtować się powyżej poziomu 40 dolarów. Oznacza to, że jeśli kraje OPEC zdecydują się na dalsze ograniczenia produkcji, a cena pozostanie powyżej tego pułapu, amerykańscy dostawcy ropy będą pompować ją na światowe rynki. A to doprowadzi do kolejnych nadwyżek podaży.

Eliminacja amerykańskich graczy
Jedną z opcji, którą z pewnością rozważa OPEC jest zwrot akcji i zwiększenie poziomu wydobycia. Takie działanie wywołałoby najprawdopodobniej spadek cen poniżej poziomu akceptowalnego przez amerykańskich producentów, co mogłoby wyeliminować ich z rynku. Zdaniem analityków przyjęcie wspomnianej strategii byłoby zaskoczeniem dla inwestorów. Zwłaszcza że ostatnie takie posunięcie sprowadziło na członków OPEC problemy budżetowe. Większość państw Zatoki Perskiej wprowadziła reformy, w kierunku zmniejszenia stopnia uzależnienia wpływów od produkcji ropy. Na wojnę cenową nie zgodzą się natomiast inni producenci – Rosja i Nigeria.

Przeczekanie
Inwestorzy oczekują, że OPEC i jego sprzymierzeńcy przedłużą ograniczenia w wydobyciu. Jednak według analityków możliwy jest jeszcze jeden scenariusz – przeczekanie. Brak jakichkolwiek ruchów ze strony wspominanych państw może sprawić, że ceny spadną do poziomu ok. 40 dolarów za baryłkę. Jeśli w trakcie szczytu kraje nie uzgodnią warunków nowego porozumienia, pozostanie im czekanie i wiara w to, że w drugiej części roku większy popyt na ropę doprowadzi do wyeliminowania z rynku nadwyżki w dostawach. Biorąc pod uwagę słabnącą pozycję OPEC oraz rosnącą producentów ropy łupkowej, być może jest to najlepsza z opcji.