Termin blackout robi na świecie zawrotną karierę. Spektakularne wyłączenia energii elektrycznej na dużych obszarach obejmujących całe aglomeracje w bolesny sposób przypominają nam jak bardzo uzależnieni jesteśmy od urządzeń technicznych. Groźba blackoutu spędza sen z powiek wielu rządom na świecie, a najnowsze ostrzeżenia przed możliwymi brakami w dostawach energii elektrycznej płyną z Wielkiej Brytanii.

Na zlecenie brytyjskich władz, naukowcy z Królewskiej Akademii Inżynieryjnej opracowali raport, który nie pozostawia wątpliwości. Już w najbliższych latach Wielka Brytania może mieć poważne kłopoty z zaspokojeniem zapotrzebowania na energię elektryczną. Naukowcy jako przyczynę wskazują z jednej strony stale rosnący wzrost popytu na energię, a z drugiej strony na błędną politykę władz. Główny zarzut do decydentów dotyczy zamykania przestarzałych elektrowni (względy ekologiczne) zanim jeszcze nowo budowane elektrownie osiągną zdolności do ich zastąpienia. Według raportu, który został już oficjalnie przedłożony rządowi, najgorsza sytuacja ma wystąpić zimą na przełomie 2014 i 2015 roku. System energetyczny Wielkiej Brytanii będzie wtedy działał praktycznie na granicy zaspokojenia potrzeb obywateli. Obecnie różnica pomiędzy popytem, a możliwościami elektrowni wynosi 16%, co jest uznawane za bezpieczny zapas. Za rok będzie to około 5%, a według niektórych naukowców nawet 2%, co w przypadku wystąpienia nieprzewidzianych zdarzeń (np. wyjątkowo mroźna zima czy awaria w którejkolwiek z działających elektrowni) może doprowadzić do przeciążenia systemu energetycznego i okresowych wyłączeń prądu.

Co prawda, wzmiankowany raport został zamówiony przez brytyjski rząd, ale jego wymowa musiała być chyba zaskoczeniem dla władz, gdyż starają się one łagodzić jego alarmistyczny wydźwięk. Minister gospodarki Michael Fallon powiedział cyt. „Światła nie zgasną w Wielkiej Brytanii. Mogą być kłopoty, jeżeli nic nie zostanie zrobione, ale…jest robione. Otworzyliśmy ostatnio sześć nowych elektrowni gazowych, a kolejne są budowane. Wkrótce ogłosimy także nasze plany związane z inwestycjami w energię atomową”. Czy te zapewnienia uspokoją Brytyjczyków?