Jednym z kanonów gospodarki wolnorynkowej jest pogląd, że państwo to najgorszy przedsiębiorca jakiego można sobie wyobrazić. Zdaniem osób o liberalnych poglądach, wszędzie tam gdzie państwo próbuje odgrywać rolę w życiu gospodarczym, prędzej czy później dochodzi do niegospodarności, a nawet korupcji. Zwolennicy tego typu poglądów dostali właśnie kolejny argument do ręki, tym razem z Malezji.

Kiedy w 2009 roku obecny premier Malezji Najib Razak wygrywał wybory, jedną z jego pierwszych decyzji było powołanie państwowego funduszu inwestycyjnego o nazwie 1 MDB, który w założeniu miał finansować wielkie inwestycje infrastrukturalne. W 1 MDB gromadzono środki wpłacane przez państwowe firmy i obracano nimi na rynkach finansowych w celu ich pomnożenia. Wszystko wydawało się być w porządku, aż do ubiegłego roku, kiedy to szwajcarskie władze wszczęły śledztwo w sprawie tajnych kont malezyjskich polityków w szwajcarskich bankach. Śledztwo prowadzono z paragrafu o praniu brudnych pieniędzy, korupcji i sprzeniewierzeniu środków publicznych. Okazało się, że wielu oficjeli z Malezji posiadało konta w szwajcarskich bankach, a wpływy na nie przekroczyły w sumie 4 miliardy dolarów. Jak ujawnił szwajcarski prokurator generalny Michael Lauber, środki te były wpłacane przez firmy powiązane z funduszem 1 MDB. Szwajcarskie władze zaapelowały do Malezji o podjęcie pełnej współpracy w celu wyjaśnienia wszelkich aspektów tej sprawy, ale jak na razie nie otrzymały jasnej odpowiedzi.

Niektórzy komentatorzy powątpiewają, czy władze w Malezji będą chciały podjąć rzeczywistą współpracę ze szwajcarskimi śledczymi. Wskazują przy tym, że na czele rady nadzorczej 1 MDB stoi nie kto inny, ale premier Malezji. Co więcej, przypominana jest w tym kontekście sprawa niedawnych oskarżeń o korupcję wysuwanych wobec Najiba Razaka. W lipcu ubiegłego roku malezyjscy śledczy wykryli, że na prywatne konto premiera wpłacono astronomiczną sumę 681 milionów dolarów. Ślady prowadziły do firm powiązanych z funduszem 1 MDB. Kiedy wybuchła afera, premier natychmiast zdymisjonował prokuratora generalnego, a jego następca ogłosił po krótkim śledztwie, że przelew ten był formą pożyczki od saudyjskiej rodziny królewskiej, a duża część pieniędzy została już zwrócona. Czy w takich okolicznościach można mieć nadzieję na pełne wyjaśnienie tej sprawy ze strony Malezji? Wątpliwe.