Każdy kto miał okazję odbyć długodystansowy lot wie, że żadna część podróży nie dłuży się tak bardzo jak ostatnie minuty przed lądowaniem. Często jednak wtedy można usłyszeć komunikat informujący o tym, że ze względu na wzmożony ruch lotniczy, samolot będzie jeszcze przez dłuższy czas krążył wokół lotniska w oczekiwaniu na swoją kolejkę do lądowania. Czy jest szansa, żeby zmienić ten stan rzeczy?

Okazuje się, że tak. Brytyjska National Air Traffic Services (NATS)–organizacja zajmująca się dostarczaniem systemów kontroli ruchu lotniczego pracuje nad zupełnie nowym rozwiązaniem technicznym o nzawie iTac, które ma zrewolucjonizować transport lotniczy w Europie. System warty 600 milionów funtów ma zostać wdrożony do 2020 roku i jak mówi jego główny architekt Simon Daykin cyt. „oznaczać on będzie największą rewolucję w organizacji ruchu lotniczego od dziesięcioleci.”

Obecnie funkcjonujące systemy kontroli ruchu lotniczego powstały ponad 40 lat temu i mimo modyfikacji ich możliwości powoli się wyczerpują. Przykładowo, rocznie w przestrzeni powietrznej Wielkiej Brytanii odbywa się ponad 2,2 miliona lotów komercyjnych, a do 2030 roku ich liczba ma się zwiększyć do 3 milionów. Tylko ten jeden fakt przesądza, że nowy system kontroli ruchu jest niezbędny, ale nie jest to jedyny czynnik. Przy obecnym systemie zarządzania przestrzenią powietrzną samoloty musza poruszać się po określonych trasach zwanych korytarzami lotniczymi. Podczas wzbijania się i obniżania przed lądowaniem piloci muszą to robić w konkretnych miejscach trasy, a w trakcie samego lotu utrzymywać praktycznie stałą prędkość. Wszystkie te czynniki powodują, że samoloty zużywają więcej paliwa, są głośniejsze i bardziej zanieczyszczają środowisko.

Założeniem nowego systemu jest wyeliminowanie wszystkich tych niedogodności poprzez śledzenie wszystkich lotów w czasie rzeczywistym przez superkomputer, który będzie sercem systemu. Pozwoli to na przewidywanie z 18–minutowym wyprzedzeniem pozycji każdego samolotu w przestrzeni. Dzięki temu piloci będą mogli zawczasu tak korygować prędkość i pułap lotu, aby do lotniska przybyć w momencie, gdy będą mogli od razu lądować. Inną zaletą będzie wyeliminowanie korytarzy powietrznych. Po starcie samoloty będą mogły wzbijać się łagodniej niż to robią obecnie, gdyż zniknie przymus osiągnięcia odpowiedniego pułapu w określonym miejscu trasy. To samo dotyczy wyboru trasy przelotu i prędkości przelotowej. Jak mówi profesor Andrew Rae cyt. „wyeliminowanie konieczności szybkiego wznoszenia i gwałtownego opadania pozwoli zaoszczędzić do 10% kosztów paliwa jednocześnie zmniejszając zanieczyszczenie środowiska.”

Największym wyzwaniem przy budowie nowego systemu jest konieczność przetwarzania ogromnej liczby danych w czasie rzeczywistym. NATS buduje w tym celu własną chmurę obliczeniową, która ma być odporna na ataki cybernetyczne. Właśnie z powodu zagrożenia atakami cybernetycznymi wielu sceptyków powątpiewa w powodzenie przedsięwzięcia. Jeszcze dalej w sceptycyźmie posunął się profesor Rae, który nie wierzy, że nowy system całkowicie wyeliminuje opóźnienia. Jak mówi cyt. „zawsze ktoś się spóźni na samolot, albo wystąpi problem techniczny, nie mówiąc już o strajku kontrolerów lotniczych. Wszystko to w bardzo łatwy sposób zaburzy funkcjonowanie systemu.”