Choć może to się wydawać trudne do uwierzenia, ale odkąd w 2011 roku amerykańskie promy kosmiczne „przeszły na emeryturę”, jedyne światowe supermocarstwo nie ma zdolności do wykonywania załogowych lotów kosmicznych. W tym względzie USA muszą polegać na Rosjanach, którzy za pomocą swoich rakiet Sojuz ciągle odbywają takie loty. Ta sytuacja może jednak wkrótce ulec zmianie.

Administracja Baracka Obamy już w 2010 roku zleciła NASA zadanie stworzenia programu, który miałby doprowadzić do zbudowania statków kosmicznych zdolnych do odbywania lotów załogowych. Po tym, jak w wyniku dwóch katastrof, zakończono korzystanie z promów kosmicznych, nagle okazało się, że amerykańscy kosmonauci aby dotrzeć i powrócić z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) muszą polegać na Rosjanach. Ze względów prestiżowych była to katastrofa, ale niebagatelne znaczenie miały także wysokie koszty takiej operacji. Cena lotu jednego kosmonauty oscylowała wokół 70 milionów dolarów. Ostatnio, do tych problemów doszło jeszcze napięcie pomiędzy Rosją i USA na tle wydarzeń na Ukrainie, co skutecznie zdopingowało NASA do przyspieszenia programu.

Na konferencji prasowej zwołanej w siedzibie Amerykańskiej Agencji Kosmicznej poinformowano, iż rządowe dotacje na badania i budowę nowych załogowych statków kosmicznych otrzymały finalnie dwie firmy: Boeing oraz SpaceX. Ta pierwsza może liczyć na 4,2 miliarda dolarów ze środków federalnych, co powinno pokryć koszty budowy, certyfikacji i próbnych lotów załogowej kapsuły Boeinga o nazwie CST‒100. Z kolei SpaceX otrzyma „zaledwie” 2,6 miliarda dolarów na rozwój swojej kapsuły Dragon, ale według wielu analityków, ta prywatna firma może tak naprawdę okazać się prawdziwym zwycięzcą tego programu. Otóż, SpaceX już obecnie dostarcza bezzałogowo transporty cargo na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Środki otrzymane z NASA posłużą do modyfikacji wykorzystywanych już statków kosmicznych do wersji załogowej. Zbudowanie przez SpaceX zdolności zarówno do lotów załogowych jak i bezzałogowych w kosmos postawi tę firmę w bardzo korzystnej sytuacji w obliczu prognozowanego boomu na komercyjne loty kosmiczne. Co więcej, wydaje się, że SpaceX będzie w stanie zaoferować o wiele tańsze usługi niż rywalizujący z nią Boeing.

Jak widać z powyższego, w USA nastąpiło zdecydowane przyspieszenie prac nad powrotem Amerykanów w przestrzeń kosmiczną. Według założeń NASA ma się to stać najpóźniej do końca 2017 roku. Oby tylko sytuacja polityczna na świecie nie przekształciła tej jak na razie pokojowej konkurencji pomiędzy Rosją i USA w militarny wyścig zbrojeń, tym razem w przestrzeni kosmicznej.