Rwanda, niewielkie państwo położone w środkowo-wschodniej Afryce, ma duże ambicje. Z gospodarki opartej na rolnictwie chce przekształcić się w potęgę technologiczną. Prezydent Paul Kagame, który za cel stawia sobie, by przed końcem 2020 roku Rwanda stała się krajem o średnim poziomie dochodów, marzy o powtórzeniu sukcesu jednego z azjatyckich tygrysów, Singapuru.

Polityka Rwandy jest skoncentrowana wokół rozwoju sektora ICT (ang. Information and Communications Technology) oraz pozyskania jak największej liczby inwestorów. Według Narodowego Instytutu Statystyki, zaangażowanie rządu w działania na rzecz innowacyjności spowodowało, że udział branży w gospodarce narodowej podwoił się. Z kolei z danych zgromadzonych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy wynika, że gospodarka Rwandy od 2000 roku systematycznie rozwija się, a średnie tempo wzrostu wynosi 7,5 procent. W przeciwieństwie do innych afrykańskich państw, obecnie atutem Rwandy nie są bogate zasoby naturalne, lecz wysoka dostępność Internetu i innych technologii.

Jak donosi Bloomberg, podczas ubiegłotygodniowego Światowego Forum Ekonomicznego Afryki, rząd Rwandy ogłosił plan utworzenia „innowacyjnego miasta” w stolicy kraju, Kigali, które ma przyciągnąć branżowych gigantów, co przyspieszy proces transformacji. Wylęgarnią technologicznych talentów będzie Uniwersytet Carnegie Mellon w Rwandzie, którego pierwsi absolwenci skończyli naukę zaledwie dwa lata temu. Wsparciem ma być między innymi Afrykański Instytut Nauk Matematycznych i szwedzka grupa telekomunikacyjna Ericsson AB. Równocześnie krajowi eksperci szacują, że w tym roku wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych wzrośnie o 36 proc., do poziomu 1,5 miliarda dolarów. Rwanda jest więc na celownikach inwestorów.

Na celowniku jest również sam Kagame, któremu Stany Zjednoczone i inne kraje zachodnie zarzucają zbytnie wydłużanie prezydentury. Choć na czele kraju stoi już od 16 lat, w przyszłym roku zamierza wygrać wybory i piastować urząd prezydenta przez kolejnych siedem. W odpowiedzi na krytykę, Kagame podaje przykład Singapuru, który rozkwitł pod trzydziestoletnimi rządami premiera Lee Kuan Yewa.