Dawno już minęły czasy, gdy wszystko co niemieckie kojarzyło się z wysoką jakością, solidnością i sprawnym funkcjonowaniem administracji państwowej. Skandale związane z Volkswagenem skutecznie podważyły zaufanie do niemieckiej uczciwości, a ogólna sytuacja polityczna związana z zachowaniem imigrantów np. podczas zabawy sylwestrowej w Kolonii, każe wątpić w sprawność niemieckiego państwa. Kolejnym potwierdzeniem takiej diagnozy jest skandal podatkowy, który ujawnili niemieccy dziennikarze.

W jednym z programów telewizyjnych wyemitowanych w ubiegły czwartek dziennikarze śledczy niemieckich mediów, którzy w swojej pracy wspomagani byli przez naukowców z Uniwersytetu w Mannheim, ujawnili szokujące opinię publiczną materiały dotyczące mechanizmów oszustw podatkowych na wielką skalę. W niemieckich mediach już mówi się o tym, że to największa tego typu afera w powojennej historii tego kraju.

Jak ujawniono, grupa bankowców, prawników i różnego rodzaju doradców podatkowych stworzyła system polegający na międzynarodowym obrotem papierami wartościowymi w taki sposób, aby następnie występować do niemieckich organów podatkowych o zwrot podatku. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że wszystkie tego typu operacje były przeprowadzone jedynie w celu odzyskania podatku, nie mając żadnego innego ekonomicznego uzasadnienia. Jak podano, prawdopodobny koszt, który poniósł niemiecki podatnik z tytuły opisanych działań to 32 miliardy euro. Jak zauważono w telewizji ARD cyt. „to więcej niż kosztują rocznie wszystkie programy związane z asymilacją uchodźców”.

Dziennikarze śledczy ujawnili, że w aferę zamieszanych jest około 40 niemieckich banków i szereg instytucji finansowych z całego świata. Przestępcy stosowali dwie główne metody na wyłudzenie zwrotu podatku. Pierwsza polegała na tym, że niemieckie banki i brokerzy kupowali na rzecz zagranicznych nabywców akcje i inne papiery wartościowe w taki sposób, aby ich nabywcy mogli następnie wystąpić o zwrot podatku, który im się w rzeczywistości nie należał. Drugi, bardziej skomplikowany sposób polegał na tym, że instytucje finansowe kupowały papiery wartościowe tuż przed tym lub tuż po tym jak wypłacano dywidendę i błyskawicznie je odsprzedawano. Następnie, przy wykorzystaniu prawa, które pozwalało kilku osobom jednocześnie być właścicielami tych samych akcji, występowano o zwrot podatku. Szczegóły tego mechanizmu są obecnie przedmiotem dochodzenia prowadzonego przez niemieckich śledczych. Już pierwsze jego ustalenia pokazują, że sprawa ma wielki potencjał polityczny, gdyż niemieckie organa państwowe przymykały oko na ujawnione praktyki, a beneficjentami przestępczego procederu były największe tamtejsze banki, w tym te wspomagane przez państwo podczas kryzysu z 2008 roku. W tej sytuacji nie dziwi fakt, że cały skandal został ujawniony nie przez powołane do tego organa, ale … przez zwykłą urzędniczkę urzędu skarbowego, którą zdziwiło, że otrzymuje wiele wniosków o ogromne zwroty podatkowe z tego samego amerykańskiego funduszu emerytalnego…