Z ryzykiem cyberataków i groźbą internetowej kradzieży danych osobowych klientów muszą liczyć się wszystkie większe przedsiębiorstwa, w których bazach zgromadzone są szczegółowe informacje o użytkownikach. W ubiegłym tygodniu ofiarą cyberprzestępczości padła brytyjska spółka TalkTalk, która zapewnia dostęp do płatnej telewizji, telekomunikacji, Internetu oraz usług sieci telefonii komórkowej. Co ciekawe, TalkTalk nie ułatwi poszkodowanym klientom rezygnacji z oferowanych usług.

Jak podaje BBC, wiadomość o cyberataku na stronę TalkTalk pojawiła się w zeszłym tygodniu, a wraz z nią podejrzenie, że wirtualni złodzieje wykradli informacje z bazy z danymi ponad czterech milionów użytkowników. Fakt ten zaniepokoił wielu klientów spółki, zwłaszcza, że dysponowała ona numerami ich kart kredytowych. Co naturalne, życzeniem wielu osób jest rezygnacja z usług TalkTalk. Jednak w weekend dostawca usług telekomunikacyjnych ocenił, że skala ataku była znacznie mniejsza niż początkowo przypuszczano i kradzież pieniędzy z kont klientów będąca jego rezultatem jest wręcz niemożliwa.

W związku z tym spółka nie zamierza zrezygnować z opłat pobieranych w przypadku wcześniejszego zakończenia umowy. Szefowa TalkTalk, Dido Harding, powiedziała, że złodzieje mogli co najwyżej pozyskać fragmenty informacji na temat kart kredytowych, które są niewystarczające do wypłaty środków. Zapewniła również, że opłata za odstąpienie od umowy nie będzie pobrana od klientów, którym rzeczywiście pieniądze zostaną skradzione z konta. Podkreśliła, że jest to wyraz dobrej woli spółki.

Tymczasem wczoraj policjanci Scotland Yardu zatrzymali sprawcę, którym okazał się 15-letni chłopiec z Irlandii Północnej. Nastolatek został aresztowany na podstawie ustawy o nadużyciach komputerowych.

Cała historia odbiła się negatywnie na notowaniach spółki, które pogorszyły się zarówno po ujawnieniu informacji o ataku, jak i w odpowiedzi na reakcję TalkTalk. Wartość akcji spółki spadła w poniedziałek o ponad 12 procent.