Dziś rano lotniska w Berlinie zostały niemal całkowicie sparaliżowane. Prawie wszystkie loty są odwołane z powodu strajku personelu naziemnego, który walczy o wzrost stawki wynagrodzenia godzinowego. Związki zawodowe uderzyły z dużą siłą.

Jak donosi CNBC, powołując się na informacje agencji Reuters, odwołanych zostało łącznie 455 przylotów i odlotów z lotniska Tegel, a z lotniska Schoenefeld – kolejnych 204 lotów. Zgodnie z planem, strajk ma potrwać 25 godzin. Jednocześnie lider związku zawodowego Verdi, Enrico Ruemker, zapowiada gotowość do natychmiastowego podjęcia rozmów. Ich przedmiotem miałby być wzrost płac. Pracownicy obsługi naziemnej oczekują zwiększenia godzinowego wynagrodzenia z 11 do 12 euro.

Data strajku została wybrana nieprzypadkowo. W tych dniach ruch na berlińskich lotniskach jest wzmożony ponieważ w stolicy Niemiec trwają jedne z największych na świecie targów branży turystycznej, ITB Berlin. Rokrocznie Międzynarodowa Giełda Turystyczna gromadzi około 200 tysięcy odwiedzających i wystawców ze 180 krajów. Co prawda koniec spotkania wypada 12 marca, ale już teraz wiele osób decyduje się na powrót do domu.

Przewoźnicy lotniczy, tacy jak Air Berlin, Lufthansa, easyJet i Ryanair, którzy obsługują lotniska w Berlinie, są bezradni. Właściciel obu lotnisk, Berlin Airports, znalazł się w potrzasku. Już wystosował prośbę do pasażerów, by przed udaniem się na lotnisko, sprawdzali statusu swojego lotu. Teraz pewnie przygotowuje się do rozumów ze związkami zawodowymi, które tym razem zadały mu naprawdę potężny cios.