W wielu rozwiniętych krajach wejście Ubera na rynek powoduje ostrą reakcję ze strony tradycyjnych kierowców. Kwestionują oni model działania amerykańskiej spółki, a także jakość oferowanych przez nią usług. Wątpliwości co do bezpieczeństwa przejazdów z Uberem mają też klienci. Skala podobnych trudności jest relatywnie niewielka w Egipcie, gdzie jak donosi BBC, tysiące młodych ludzi marzy o pracy dla przewozowego giganta.

Zakorkowane ulice to codzienny widok w Kairze, zwłaszcza w godzinach szczytu. W efekcie zirytowani i sfrustrowani kierowcy chętnie przesiadają się na alternatywne środki transportu. Stąd popularność mobilnej aplikacji Ubera ciągle rośnie. Wzrasta również zainteresowanie pracą w charakterze kierowcy dla amerykańskiej sieci. Jest to rezultat wysokiej stopy bezrobocia, szczególnie wśród młodych Egipcjan, która dramatycznie wzrosła do ponad 30 proc. po Arabskiej Wiośnie skutkującej spadkiem turystycznej atrakcyjności kraju (głównie z powodów bezpieczeństwa).

Tino Waked, szef Ubera w Egipcie, chwali się perspektywami rozwoju spółki – obecnie w charakterze kierowców z aplikacji korzysta ponad 40 tysięcy osób miesięcznie, a liczba chętnych dołączających do tego grona przekracza każdego miesiąca 2 tysiące. Co ciekawe, przed podjęciem pracy dla Ubera aż 45 proc. kierowców było bezrobotnych. Waked ocenia, że to właśnie sytuacja na rynku pracy jest motorem napędowym rozwoju w Egipcie.

Równocześnie spółka musi poradzić sobie z pewnymi trudnościami. Jedną z nich jest konieczność realizowania płatności za usługi w formie gotówkowej. Według Mastercard, tylko 35 proc. Egipcjan korzysta z kart kredytowych, a 90 proc. transakcji jest regulowanych gotówką. Drugą kwestią jest nieumiejętność korzystania przez kierowców z aplikacji mobilnej i map internetowych. Okazuje się, że wielu z nich wymaga dodatkowego szkolenia w tym zakresie. Uberowi nie przeszkadza to – przy oczywistym sprzeciwie ze strony tradycyjnych taksówkarzy – w podboju egipskiego rynku.