O tym, że Wenezuelczycy nie mają ostatnimi czasy łatwego życia, informowaliśmy na naszych łamach wielokrotnie. Okazuje się, że zła passa trwa a jednym z głównych problemów jest obecnie kurczący się w szybkim tempie zapas pieniędzy. Chodzi o rezerwy finansowe, które miały sprawić, że gospodarka kraju będzie stabilna i przetrwa trudne czasy. Ich wielkość kształtuje się na poziomie 10 mld dolarów, co z pewnością nie jest dużą kwotą. Ale wysokość rezerw to nie jedyny problem.

Jak informuje CNN Money, ich zdecydowana większość nie ma postaci a gotówki. Dla przykładu 7 mld dolarów zostało zdeponowanych w sztabkach złota. A to nie ułatwia regulowania zobowiązań, których Wenezuela ma całkiem sporo. Szacuje się, że do końca tego roku kraj wyda na nie około 6 mld dolarów. Co gorsza nie wiadomo, czy eksporterzy ropy naftowej będą w stanie spłacić te długi. Wiele wskazuje na to, że nad Wenezuelą pojawiło się widmo niewypłacalności.

A to oznacza, że mieszkańcy kraju nie będą mogli wziąć pożyczek na zaspokojenie swoich podstawowych potrzeb, takich jak żywność czy leki, których dostawy są ostatnio ograniczone. W 2011 roku rezerwy Wenezueli szacowano na 30 mld dolarów, natomiast 4 lata później były już one o 10 mld dolarów mniejsze. Stan finansów kraju nieustannie się pogarsza, co prowadzi do masowych protestów antyrządowych. Są one tłumione przez funkcjonariuszy sił zbrojnych, którzy nie wahają się przed użyciem gazu łzawiącego i broni palnej.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje, że inflacja w Wenezueli skoczy do poziomu 720%, natomiast stopa bezrobocia będzie wynosić 25%. Będzie to najprawdopodobniej czwarty rok recesji. Zdaniem prezydenta Nicolasa Maduro trudna sytuacja Wenezueli to wina Stanów Zjednoczonych oraz jego politycznych oponentów. Natomiast wielu obserwatorów kwestionuje działania rządu. Dokumenty świadczą bowiem, iż zabrakło środków na import żywności dla milionów obywateli, tymczasem przeznaczono 500 tys. dolarów na dofinansowanie uroczystości inauguracyjnych Donalda Trumpa. A pieniędzy w rządowej kasie nie przybywa – póki co długi kraju spłacane są kosztem godziwego życia jego mieszkańców, a konkretnie dostępności do żywności i leków.