W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o przygotowaniach Ferrari do giełdowego debiutu. Wczoraj czarny koń wystartował. Na początku RACE-u wypadł znakomicie!

Według ostatnich ustaleń zakładano, że widełki cenowe akcji Ferrari, które będzie notowane na NYSE pod symbolem RACE, wyniosą od 48 do 52 dolarów. W ciągu pierwszych 30 minut cena była wyższa o 9,5 proc. od ceny pierwszej oferty publicznej. W kolejnych godzinach wartość udziałów poszybowała do 60 dolarów za akcję, przewyższając o ponad 15,4 proc. cenę w ofercie IPO (ang. Initial Public Offering). Była to jednak cena maksymalna, wynikająca z początkowego entuzjazmu inwestorów i nie utrzymała się do końca dnia. Ostatecznie cena zamknięcia wyniosła 55 dolarów za akcję, co jak podaje CNBC, oznacza kapitalizację giełdową spółki na poziomie blisko 10,5 miliardów dolarów.

Po debiucie Sergio Marchionne, dyrektor generalny Fiat Chrysler Automobiles i prezes Ferrari, powiedział w rozmowie z CNBC, że chce, aby produkowane przez niego sportowe samochody nie straciły swojej wyjątkowości, będącej efektem ograniczonej liczby dostępnych pojazdów. W jego ocenie to właśnie bliska więź pomiędzy Ferrari a klientem stanowi istotę marki, w związku z czym „rozszerzenie wolumenu sprzedaży byłoby samobójstwem i rezygnacją z tej szczególnej relacji”.

Duże zainteresowanie IPO Ferrari i pierwszy sukces na parkietach NYSE cieszą tym bardziej, że w tym tygodniu inwestorzy zdają się unikać debiutantów. Giełdowe plany aż trzech spółek okazały się porażką. Bloomberg donosi, że cena akcji First Data Corp. spadła poniżej ceny pierwszej oferty publicznej, Albertsons Cos. przełożył, a Digicel Group całkowicie anulował swój giełdowy start.