Zaginięcie malezyjskiego Boeinga to jedna z największych tajemnic światowego lotnictwa cywilnego. Wydaje się wręcz nieprawdopodobne, że przy tak zaawansowanej technice mijają już dwa miesiące, a samolotu ciągle nie odnaleziono. Nic dziwnego więc, że rozległy się głosy wzywające do wdrożenia rozwiązań, które zapobiegłyby podobnym przypadkom w przyszłości. Jedna z propozycji przyszła od brytyjskiego operatora satelitarnego–firmy Inmarsat.

O Inmarsacie szersza publiczność usłyszała po raz pierwszy, kiedy okazało się, że to właśnie sprzęt tej firmy był zainstalowany na pokładzie zaginionego Boeinga. Zainstalowane nadajniki miały za zadanie łączyć się w sposób automatyczny w godzinnych odstępach czasowych z satelitą celem sprawdzenia „drożności” tego kanału komunikacji. Właśnie dzięki tym sygnałom specjalistom udało się uzyskać informacje o tym, że samolot przemieszczał się w przeciwnym kierunku niż powinien i ostatecznie najprawdopodobniej spadł do oceanu na zachód od Australii.

Inmarsat zaproponował, aby linie lotnicze zgodziły się na powiększenie funkcjonalności zainstalowanych już urządzeń, tak aby transmitowały one przez satelity dane dotyczące położenia, wysokości, kursu i prędkości samolotu co 15 minut. Ze swej strony Inmarsat zobowiązał się do niepobierania opłat za tego rodzaju usługę. Koszty związane z funkcjonowaniem tego systemu Inmarsat ocenia na 3 miliony dolarów rocznie. Dużą zaletą propozycji Inmarsatu jest fakt, iż podobny system został już sprawdzony w żegludze handlowej, gdzie dane o pozycji statków przesyłane są automatycznie via satelita do odpowiednich odbiorców. Chris McLaughlin–viceprezydent Inmarsatu powiedział, że cyt. „nasze nadajniki są zabudowane na 90% szerokokadłubowych samolotów na świecie. Odpada więc argument, którym często posługują się linie lotnicze, iż nowe rozwiązania będą zbyt kosztowne. Można zrobić to praktycznie bezkosztowo i niemalże od ręki”. Chris McLaughlin przyznał jednocześnie, że firma liczy na to, że linie lotnicze korzystające z propozycji Inmarsatu z czasem przekonają się do zakupu ulepszonych wersji systemu, które będą już płatne. Szefostwo Inmarsatu upatruje w tym nadziei na osiągnięcie zysku w dalszej perspektywie czasowej.

Inmarsat nie jest jedynym podmiotem, który wyszedł z propozycją konkretnych działań ukierunkowanych na zapobieżenie zaginięciom samolotów. Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotów zaproponowała, aby tzw. czarne skrzynki samolotów wyposażyć w dodatkowe źródło zasilania, tak aby mogły one nadawać sygnały przez 90 dni, a nie 30 jak to jest obecnie. Dodatkowo, rejestratory rozmów pilotów powinny mieć możliwość zapisywania 20 godzin nagrania, a nie 2 godzin. Istnieje bowiem obawa, że nawet jeśli szczątki malezyjskiego Boeinga zostaną odnalezione, to trudno będzie odczytać zapis wcześniejszych rozmów w kabinie, gdyż został on kilkukrotnie nadpisany przez nowe nagrania.