Prawie każdemu z nas zdarzyło się siedzieć w szkolnej ławce zastanawiając, czy prowadzący lekcję lub wykład mógłby robić to w jeszcze bardziej nudny sposób… W zależności od posiadanych umiejętności, różni pedagodzy potrafią to samo zagadnienie przedstawić jednakowej grupie uczniów wywołując skrajne reakcje.

Z punktu widzenia efektywności kształcenia byłoby pożądane, aby nauczyciel mógł sprawdzić, która część lekcji spotkała się z zainteresowaniem, która nudziła oraz co stanowiło przyczyny pojawienia się emocji u audytorium. Idealnie, gdyby nie musiał pytać o te kwestie uczniów. Niemożliwe? Dzięki neuromarketingowi już możliwe!

Wykorzystanie instrumentów pomiarowych stosowanych w badaniach psychofizjologicznych do badań przeprowadzanych na potrzeby podejmowania decyzji marketingowych (czyli neuromarketing) jest zjawiskiem coraz częstszym. Główną jego zaletę stanowi mocno ograniczona możliwość świadomej ingerencji badanego w otrzymane wyniki. Dzięki grantowi (500 tys. dolarów) przyznanemu Uniwersytetowi Clemson przez Fundację Billa i Mellindy Gatesów, neuromarketing ma szansę wkroczyć do sfery edukacji i przyczynić się do rewolucji w nauczaniu. W jaki sposób?

Każdy pedagog jest świadomy faktu, iż zainteresowani i zaabsorbowani lekcją uczniowie przyswajają wiedzę lepiej od tych, którzy są znudzeni bądź roztargnieni. Niestety do tej pory nie prowadzono wielu pomiarów zaangażowania w naukę. Projekt Uniwersytetu Clemson zakłada, że uda się je zmierzyć wykorzystując bransoletki GSR (galvanic skin response) rejestrujące reakcję elektryczną skóry – zupełnie jak przy wykrywaczu kłamstw! Umożliwi to analizę prowadzonych zajęć pod kątem zainteresowania oraz zaangażowania wywołanego u uczniów.

Pojawiły się zarówno głosy pozytywnie oceniające projekt oraz wynikające z niego możliwości podnoszenia jakości kształcenia, jak i opinie negatywne. Krytyka płynęła w większości ze strony tych pedagogów, którzy stoją na stanowisku, że angażowanie ucznia w zajęcia nie jest częścią ich pracy. Podnosili oni, iż młodzi ludzie mogą być roztargnieni i nieskupieni na lekcji z wielu różnych powodów, jak chociażby choroba rodzica, kłótnia z przyjacielem czy… wieczorna randka. Ich brak zaangażowania w naukę nie będzie w tym przypadku wynikiem niewystarczających umiejętności nauczyciela lecz przyczyn od niego niezależnych. Zwolennicy badania twierdzą z kolei, że jeśli pedagog nie potrafi utrzymać zainteresowania lekcją w różnych okolicznościach – nie pracuje efektywnie. Należy zauważyć, że żaden nauczyciel nie będzie w stanie pochwalić się nieustannie wysokim poziomem zaangażowania uczniów. Bez wątpienia są jednak tacy, którzy radzą sobie z tym lepiej niż reszta.

Przedsięwzięcie Uniwersytetu Clemson stanowi tylko mały krok na drodze do uzdrawiania edukacji. Tradycyjne badania przeprowadzane wśród uczniów mogą wskazać, którzy nauczyciele są bardziej zaangażowani, ale ich wyniki zniekształcają czynniki takie jak sympatyczność pedagoga czy wystawiane przez niego oceny. Tymczasem niezbyt popularny, wymagający belfer często lepiej radzi sobie z utrzymywaniem uwagi słuchaczy niż ten, który otrzymuje wysokie noty od uczniów. Wykorzystanie bransoletek GSR powinno umożliwić ominięcie tego typu przeszkód i sprawdzenie, czy uczniowie rzeczywiście skupiają się na zajęciach.

Pomyślcie, czy nie byłoby fajnie móc przeanalizować lekcję, albo jakiekolwiek inne wystąpienie sekunda po sekundzie by stwierdzić, co rozpaliło umysły słuchaczy a kiedy ich uwaga opadła? I gdyby dyrekcje szkół bądź władze uczelni mogły skorzystać z wyników badań oceniając pracę nauczycieli oraz kształtując swoją ofertę edukacyjną. Przyczyniłoby się to nie tylko do podniesienia poziomu kształcenia, ale także zmniejszenia liczby uczniów drzemiących lub zapadających w śpiączkę w trakcie zajęć ;-)