Pomimo tego, że od ostatniego kryzysu gospodarczego upłynęło już kilka lat, to tak naprawdę jego skutki są odczuwane do dziś. Wielu ekonomistów uważa wręcz, że kryzys nadal trwa, tyle że przeszedł on z ostrej fazy do fazy przewlekłej. Pojawiają się jednakże w światowej gospodarce symptomy świadczące o tym, że przynajmniej niektóre kraje chyba na dobre już się uporały z jego skutkami. Czy do takich krajów można już zaliczyć największą gospodarkę świata?

Ostatnie dane z amerykańskiej gospodarki dały mocny zastrzyk optymizmu. W drugim kwartale br. wzrost gospodarczy za oceanem wyniósł 4%, co jest wynikiem przekraczającym prognozy ekonomistów. Wydatki gospodarstw domowych wzrosły w tym samym okresie o 2,5%, a firm aż o 14%. Ten ostatni wynik świadczy jednoznacznie, że amerykańskie firmy znów inwestują. Tak dobry wynik w drugim kwartale jest dużym zaskoczeniem, po tym jak w pierwszym kwartale prawie wszystkie wskaźniki ekonomiczne spadły. Spadek ten był w głównej mierze spowodowany surową zimą, a nie czynnikami strukturalnymi, niemniej jednak wiosenne przyspieszenie amerykańskiej gospodarki i tak musi imponować. Ekonomiści przewidują, że w całym 2014 roku amerykańska gospodarka urośnie o 1,6%, co jest co prawda wynikiem gorszym niż w 2013 roku, ale biorąc pod uwagę wspomnianą już ciężką zimę, jest to wynik przyzwoity.

Dobre wieści z gospodarki przełożą się na politykę amerykańskiego banku centralnego (FED). Jego przedstawiciele już ogłosili, że zredukują zakupy rządowych obligacji do poziomu 25 miliardów dolarów miesięcznie, wobec jeszcze niedawno planowanych 35 miliardów. Tak duże zakupy obligacji miały na celu utrzymanie stóp procentowych na niskim poziomie, co z kolei miało zachęcać biznes i konsumentów do zakupów, a nie oszczędności. Ta polityka przyniosła efekty, ale wiąże się z nią groźba skokowego wzrostu inflacji. Dane Departamentu Handlu wskazują, że inflacja wynosi obecnie 1,9%, co ciągle mieści się w „widełkach” akceptowalnych przez FED, ale to co niepokoi, że ten wzrost wyraźnie przyspieszył w ostatnim czasie.

Dobre wskaźniki makroekonomiczne amerykańskiej gospodarki robią niewątpliwie wrażenie na fachowcach, ale do zwykłych ludzi nic tak nie przemawia jak spadek bezrobocia. Okazało się, że tylko w lipcu sektor prywatny w USA stworzył 218 tysięcy nowych miejsc pracy, co wedle zgodnej opinii ekonomistów definitywnie potwierdza, iż amerykańska gospodarka trwale powróciła na ścieżkę wzrost gospodarczego.