Trudno wyobrazić sobie dzisiaj program informacyjny lub gazetę bez doniesień o kryzysie w strefie euro czy problemach z wypłacalnością państw członkowskich. Europejczycy, i nie tylko, mają coraz większe obawy związane z przyszłością swoich gospodarek. Sytuacja, w której znalazła się Grecja, a teraz także Hiszpania, nie napawa optymizmem. Czy można zatem zrobić coś by uzdrowić europejską ekonomię?

W swoim najnowszym artykule dla Forbesa, Haydn Shaughnessy proponuje podejść do strefy jak do normalnego innowacyjnego projektu w firmie. Jego zdaniem ludzie stojący na straży stabilności Unii Europejskiej mogą skorzystać z doświadczeń świata biznesu i spróbować uratować wspólną walutę. O ile stać ich na refleksję. Poza zadłużeniem państw członkowskich, Shaughnessy wskazuje cztery główne przyczyny prowadzące strefę euro do porażki.

1. Euro to prestiżowy projekt, w którym jest zbyt wielu liderów.

Unijna waluta została powołana do życia po to, by konkurować z dolarem, ale u przyczyn jej powstania leżą także egoistyczne, ambicjonalne pobudki przywódców. Co za tym idzie wpływ na kształtowanie polityki strefy euro ma za dużo osób (m.in. przewodniczący Komisji Europejskiej, prezes Europejskiego Banku Centralnego i przewodniczący Eurogrupy). Wszyscy, którzy pracują w biznesie wiedzą, że jeśli w prestiżowy projekt zaangażowanych jest zbyt wielu przedstawicieli wyższego szczebla, bardzo trudno jest korygować obrany kurs.

2. Brakuje jawnego przepływu wiedzy.

Jeśli mamy do czynienia z wprowadzaniem jakiejkolwiek innowacji, kluczową rolę w procesie odgrywa przepływ wiedzy. Tymczasem Unia Europejska konsekwentnie utrzymuje ważne informacje w tajemnicy. Najnowszy przykład – doniesienia na temat sytuacji hiszpańskich banków. Co więcej wydaje się, że jej włodarze są odporni na nowe pomysły, które mogłyby okazać się najlepszym rozwiązaniem problemów Unii i strefy euro. Defensywność w tym zakresie nie wróży sukcesu!

3. Ustanawianie strategii powinno być procesem ciągłym, a jest… epizodycznym.

Ze względu na szybko zmieniającą się sytuację na rynku, przedsiębiorstwa są zmuszone do nieustannego, bieżącego formułowania strategii dostosowanych do aktualnych warunków. W praktyce sprowadza się to do przygotowania na różne scenariusze wydarzeń i bycia proaktywnym. Niestety działania Unii Europejskiej są przejawem przyjmowania postawy reaktywnej i przypominają raczej walkę z rynkami niż przemyślaną strategię postępowania dostosowaną do okoliczności.

4. W euro-dialogu brakuje elementu społecznego.

Dyskusje na temat przyszłości euro odbywają się między członkami politycznej i finansowej elity. Gdyby przedstawiciele unijni byli pewni powodzenia projektu, bez wątpienia nie widzieliby problemu w konsultacjach społecznych na temat strefy. Unikanie tych rozmów to dowód na kruchość i słabość struktury Eurolandu.

Podsumowując swój artykuł Shaughnessy zauważa, że w świecie biznesowym nieustannie poszukuje się lepszych rozwiązań by zarządzać projektami innowacyjnymi. W przypadku strefy euro postępowanie włodarzy unijnych wydaje się być z góry ustalone i nie podlegające zmianom. Należy jednak pamiętać, że rzeczy, które się nie naginają, w końcu się łamią. Właśnie tak może stać się w przypadku Eurolandu, chyba że politycy spróbują wzbić się ponad swoje przekonania i znaleźć nowy sposób na uratowanie wspólnej waluty i zapewnienie względnej stabilności całej Unii Europejskiej.

Źródło: http://www.forbes.com/sites/haydnshaughnessy/2012/06/24/4-reasons-why-the-euro-project-is-failing/