Jednocześnie ją ratując. Nie jest to bynajmniej scenariusz filmu typu political fiction, ale jedna z wersji możliwych zdarzeń. Zdaniem ekonomistów Clyde’a Prestowitza i Johna Prouta nie byłoby to rozwiązanie bezbolesne, ale zdecydowanie lepsze niż nieustanne finansowanie niestabilnej ekonomicznie i nieobliczalnej politycznie Grecji.

Bardzo prawdopodobnym jest, że Grecja opuści strefę euro. Jeśli tak się stanie, nadejdą ciężkie czasy nie tylko dla gospodarki europejskiej, ale również światowej. Liderzy krajów członkowskich mają jednak czas na podjęcie stosownych kroków by temu zapobiec. Prestowitz i Prout doradzają, by spróbować rozwiązania nieszablonowego – zamiast wyrzucać Grecję, Niemcy powinny dobrowolnie wycofać się ze strefy euro i powrócić do swojej starej waluty – marki.     

Problemy strefy euro i Unii Europejskiej były zazwyczaj rozpatrywane przez pryzmat długów i słabej konkurencyjności tzw. krajów peryferyjnych (Grecji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii i Irlandii), a w szczególności Grecji. Tymczasem aktualnym zmartwieniem nie jest wcale słabość peryferii a nadmiernie duża konkurencyjność Niemiec. Gospodarka niemiecka jest silna nie tylko ze względu na wysoką wydajność siły roboczej, ale także dzięki eksportowi. Wartość wspólnej europejskiej waluty odzwierciedla średnią konkurencyjności wszystkich krajów strefy. W przypadku Niemiec euro jest niedoszacowane, a co za tym idzie zbyt słabe. Z tego powodu nasz zachodni sąsiad gromadzi chroniczne nadwyżki handlowe.

Tak długo jak kraje strefy euro są skazane na towarzystwo Niemiec, jedyną drogą prowadzącą do zwiększenia ich konkurencyjności są surowe środki w postaci obcinania wydatków rządowych i płac czy redukcji budżetu na opiekę społeczną. Cel stanowi wzrost eksportu krajów członkowskich, ale ze względu na hiperkonkurencyjność Niemiec niechętnych do zwiększania konsumpcji, nie jest on łatwy do osiągnięcia.  Co więcej, nie jest pewne jak długo strefa euro jest w stanie wytrzymać surową politykę zaciskania pasa i czy w ostatecznym rozrachunku uda się osiągnąć równowagę konkurencyjną z Niemcami.

Alternatywę stanowi powrót do marki… Natychmiastowym skutkiem będzie aprecjacja niemieckiej waluty i dewaluacja euro w pozostałych krajach strefy. Niemcy zaczną kupować więcej i sprzedawać mniej, dokładnie na odwrót zachować powinna się reszta państw. Dodatkowa konsumpcja, której Niemcy nie dostarczą poprzez podejmowane dotychczas środki, pojawi się automatycznie przez rewaluację walut.

Przeciwnicy podnoszą, że strefa euro prędzej czy później będzie potrzebować niemieckiej gospodarki. Podobnie jak niemiecka gospodarka strefy euro, by zapewnić rynek zbytu dla nieustannie drożejącego eksportu. Bundesbank będzie zapewne sprzedawał marki i skupował euro by złagodzić aprecjację waluty, a nagromadzone euro inwestował w obligacje strefy. To z kolei powinno zainspirować Europejski Bank Centralny do rozpoczęcia działań łagodzących, które będą stymulowały całą unijną gospodarkę.

Koszt jaki poniosą Niemcy ratując Europę to spadek eksportu i możliwy czasowy wzrost bezrobocia. Z kolei powrót do marki przyciągnie napływ kapitału do Niemiec i pobudzi inwestycje utrzymując jednocześnie stopy procentowe i inflację na niskim poziomie. Jednak prawdziwe pytanie brzmi czy koszt związany z wyjściem Niemiec ze strefy euro byłby większy czy mniejszy od płacenia za Grecję, a później Hiszpanię.

Wyjście Niemiec ze strefy euro to:

Zobacz wyniki

Loading ... Loading …