A do kompletu stolik w kształcie kostki Rubika. To się nazywa oryginalny wystrój wnętrza! I całkiem dochodowy pomysł na biznes. Jellio, nowojorska firma stworzona przez Mario Marsicano i Chrisa Lenoxa w 2005 roku, spełnia marzenia klientów produkując dziwaczne bibeloty i meble rodem z dziecięcego świata pełnego słodyczy oraz różnorakich gier.  

Mario Marsicano był zapalonym kolekcjonerem starych zabawek, a w szczególności robotów Rock’em Sock’em. Zebrał ich tak dużo, że postanowił umieścić kilka z nich w stole wykonanym z przezroczystego plastiku. Kiedy odwiedzający Mario znajomi zaczęli prosić o zrobienie dla nich takich samych stołów stwierdził, że może to być nisza w rynku, którą opłacałoby się wypełnić. Zaczął w 2005 roku od stworzenia strony internetowej dla swojej firmy Jellio, gdyż początkowo zakładał sprzedaż produktów wyłącznie online. Trzy lata później porzucił dotychczasowe miejsce pracy, którym była agencja reklamowa i postanowił całkowicie poświęcić się rozkręcaniu własnego biznesu.    

Mottem działalności Jellio jest tworzenie rzeczy wywołujących uśmiech na twarzy. Firma oferuje klientom możliwość otoczenia się przedmiotami, z którymi łączą ich miłe wspomnienia z dzieciństwa. Żyrandol z żelek, stolik w formie babeczki (albo jo-jo) czy lodowa ławka – to przykładowe pozycje z oferty Jellio. Wszystko szło świetnie do czasu, aż… ilość zamówionych mebli i gadżetów zaczęła przekraczać możliwości produkcyjne kreatywnych przedsiębiorców. Jeszcze w ubiegłym roku Kevin Champeny, pełniący funkcję dyrektora produkcji rzeźbiarz i odlewnik, wykonywał wszystkie przedmioty osobiście, co oznaczało wysokie koszty oraz maksymalną tygodniową wydajność na poziomie 25 sztuk. Jednak dzięki wdrożeniu wymyślonych przez właścicieli zmian w procesie technologicznym oraz uzyskanemu dostępowi do tańszych surowców, uda się zwiększyć do 100 ilość produkowanych gumisiowych lamp i znacznie obniżyć koszty ich wytwarzania.

Ze względu na ręczne wykonanie oraz oryginalne wzornictwo ceny produktów Jellio nie są niskie – za gumisiową lampę trzeba zapłacić 125 dolarów a akrylowy stolik w kształcie kostki Rubika to wydatek rzędu 900 dolarów. Mimo to zainteresowanie meblami rodem z dziecięcych zabaw nie maleje. Około 75% zamówień składają klienci biznesowi o uznanych markach – Nike, Toyota czy Sony, które wykorzystują produkty Jellio w trakcie różnych eventów czy do dekoracji biur. Ostatnio Google nabył 20 lawowych lamp, a Mariott Vacation Club połakomił się na babeczkowe krzesła :-) Pozostali klienci dokonują zakupów przez stronę internetową i w czterech butikach na Manhattanie. Co jest bestsellerem? Wiadomo, gumisiowa lampa!

Od ostatniej jesieni, kiedy Jellio borykało się z problemami związanymi z małymi mocami przerobowymi i rosnącą liczbą zamówień (sic!), firmie udało się znaleźć satysfakcjonujące rozwiązania. W 2011 roku roczna sprzedaż podwoiła się w stosunku do roku poprzedniego, a jej wartość wzrosła do niemalże 1,3 mln dolarów. Z kolei pierwszy kwartał tego roku przyniósł sprzedaż w wysokości 400.000 dolarów. Mario Marsicano optymistycznie patrzy w przyszłość i liczy na dalszy wzrost. Przypadek Jellio potwierdza natomiast jedną z najstarszych prawd dotyczących biznesu, że najlepiej zarabiać na tym, co naprawdę lubimy robić.

Zabawkowo-słodyczowo-dekoratorską ofertę firmy znajdziecie na http://www.jellio.com/