Niewiele jest pojęć czy też zjawisk ekonomicznych, które zapisały się w zbiorowej pamięci szerokich kręgów społecznych. Jednym z nich jest z pewnością zjawisko inflacji. W opowieściach i wspomnieniach starszych ludzi często przewijały się wątki przedwojennej hiperinflacji, która w zastraszającym tempie „pożerała” wszelkie oszczędności. Również po II wojnie światowej (przynajmniej w Polsce) mieliśmy okresy, gdy inflacja doskwierała zwykłym ludziom. Mało kto jednak wie, że bardzo niska inflacja jest równie szkodliwa jak zbyt wysoka. Co więcej, bardzo niska inflacja trwająca dłuższy czas może przerodzić się w deflację…

Na zakończenie Światowego Forum Ekonomicznego w szwajcarskim Davos ważne przemówienie wygłosiła szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW)‒Christine Lagarde. Stwierdziła ona, że głównym czynnikiem ryzyka dla strefy euro staje się obecnie groźba deflacji. Inflacja w strefie euro pozostaje od dłuższego czasu na poziomie 0,8%, a więc zdecydowanie poniżej celu (2%) wyznaczonego przez Europejski Bank Centralny (EBC). Deflacja może podkopać kruche oznaki powracającej koniunktury w Europie, gdyż jak wiadomo ze zjawiskiem tym wiąże się spadek cen i wartości aktywów.

W swoim przemówieniu Christine Lagarde zwróciła także uwagę na inne zagrożenia dla światowej gospodarki, które podzieliła na „znane” i „nowe”. Do znanych już zagrożeń zaliczyła zaniechanie reformy systemu bankowego i odejście od przedsięwziętych już kroków na rzecz ponownej stabilizacji poszczególnych gospodarek. Nowe zagrożenia to właśnie problem deflacji oraz reakcja rynków wschodzących na problemy gospodarcze krajów rozwiniętych.

W reakcji na wystąpienie Christine Lagarde, prezes EBC Mario Draghi powiedział, że rzeczywiście niska inflacja w strefie euro może doprowadzić do deflacji, a ryzyko jest tym większe im dłużej tak niska inflacja będzie się utrzymywać. Z drugiej strony jednak, zdaniem Draghiego, tak niska inflacja w strefie euro jest wynikiem kłopotów najbardziej zadłużonych jej członków (Grecja, Hiszpania, Portugalia i Irlandia). Obecnie, w wymienionych krajach widać już pierwsze efekty reform, co daje nadzieję na ich powrót na ścieżkę wzrostu. To z kolei w opinii Mario Draghiego powinno zapobiec groźbie deflacji.

To jak deflacja może niekorzystnie wpłynąć na gospodarkę pokazuje przykład Japonii. Kraj ten od wielu lat zmaga się z tym problemem i dopiero obecnie, po wprowadzeniu szeregu środków i rozwiązań prowzrostowych, jest nadzieja że w ciągu dwóch najbliższych lat poziom inflacji osiągnie docelowy pułap 2%.