Pogoń współczesnego człowieka za atrakcjami nie ma granic. Byle dalej, intensywniej, a nawet bardziej boleśnie. Tam, gdzie jedni pragną odkryć w sobie twardziela, inni znajdują sposób na biznes. 

Stabilna praca w korporacji, monotonia obowiązków i codzienna nuda rodzą chęć przeżycia silnych emocji i skoku adrenaliny oraz sprawdzenia własnej wytrzymałości. Wzrost chętnych do podjęcia ekstremalnych wyzwań spowodował, że działalność, która kiedyś było domeną małych organizatorów-amatorów, przerodziła się w wielki biznes. Firmy zaczynają specjalizować się w konkretnych formach szalonej rekreacji, aby skorzystać z rosnącego zainteresowania i zarobić. Jednak jak się okazuje, nie jest to łatwy zarobek.

Przykładem może być Total Warrior – spółka, która zajmuje się organizacją biegów z przeszkodami. Podczas dwunastokilometrowego biegu uczestnicy muszą pokonać 30 przeszkód, takich jak skok przez ogień, czołganie w błocie, nurkowanie w lodowatej wodzie czy wspinaczka na trzymetrowy mur. Aby przygotowanie takiego biegu było możliwe, najpierw Total Warrior musi wydzierżawić ziemię i skonstruować przeszkody. Konieczne jest także zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom i zagwarantowanie stosownego ubezpieczenia. Wszystko to jest bardzo kosztowne, dlatego organizatorom zależy na zainteresowaniu jak największej liczby uczestników.

Pierwszy taki bieg odbył się w 2011 roku i wystartowało w nim 2 tysiące osób. Chociaż wydaje się, że klientów było wielu, współzałożyciel spółki, Andrew Murray, przyznaje, iż event był zorganizowany na granicy opłacalności. W tym roku w biegu wzięło udział 7,5 tysiąca uczestników. Było to jedno z trzech takich wydarzeń i w efekcie roczne obroty spółki wyniosły 800 tysięcy funtów. Jednak Murray podkreśla, że choć organizacja tego typu eventów wydaje się lukratywnym biznesem, wiąże się z koniecznością ponoszenia bardzo wysokich kosztów. Nie tak łatwo jest zapewnić bezpieczne warunki, w których twardziele będą mogli się wykazać.