Z pewnością są tacy, którzy z rozrzewnieniem wspominają czasy, kiedy podstawowym miejscem zakupów był mały osiedlowy sklepik, obsługiwany przez ekspedientkę dobrze znającą swoich klientów i pamiętającą, jakie towary wybierają. Chociaż obecnie małe sklepiki często przegrywają z wielkimi centrami handlowymi, okazuje się, że możliwe jest indywidualne podejście do klienta. A wszystko za sprawą big data!

Określenie big data dotyczy wielkich zbiorów danych, których analiza z jednej strony wymaga specjalnego oprogramowania, a z drugiej przynosi obiecujące wyniki. Wielkie sieci handlowe coraz częściej starają się zgromadzić jak najwięcej informacji na temat poszczególnych konsumentów, nie tylko na temat historii ich zakupów, która jest możliwa do odtworzenia między innymi dzięki karcie stałego klienta. Skojarzenie danych publikowanych na portalach społecznościowych, informacji na temat zakupów znajomych, prognozy pogody oraz wielu innych parametrów, stwarza możliwość dopasowania oferty do indywidualnych potrzeb i być może przeniesie nas w inny wymiar zakupów.

Dzięki nowej technologii Apple – iBeacon, współpracującej ze smartfonami, niebawem sprzedawcy będą mieli dostęp do pełnego profilu klienta w momencie jego wejścia do sklepu. Zdaniem Davida Selingera, szefa spółki RichRelevance zajmującej się analizą danych dla takich sieci jak Marks and Spencer, Boots oraz John Lewis, sprzedawca będzie potrzebował zaledwie 20 milisekund, aby móc zaproponować towar, który z dużym prawdopodobieństwem zainteresuje przyszłego nabywcę. Zaledwie ułamek sekundy wystarcza, aby specjalne oprogramowanie przeanalizowało spersonalizowane dane według 125 różnych algorytmów, na podstawie których możliwe jest przewidzenie, jakie produkt są pożądane przez klienta.

Selinger przekonuje, że przedstawienie tak dopracowanej oferty zwiększa sprzedaż od 3 do 10 proc.. Równocześnie klienci mogą czuć się, jak celebryci, którzy są rozpoznawani przez sprzedawców zaraz po wejściu do sklepu i profesjonalnie obsługiwani. Jednak nie wszystkim konsumentom spodobają się nowe metody “zakupów na miarę”, gdyż mogą powodować poczucie naruszenia prywatności, a wówczas efekt sprzedażowy z pewnością będzie przeciwny.