Na naszym portalu pisaliśmy wielokrotnie o tym, jak zaskakująco dobrze w trudnej branży motoryzacyjnej radzi sobie japoński producent, podczas gdy pozostali z mozołem poszukują nabywców dla swoich aut. Pod koniec ubiegłego tygodnia ogłoszono prognozy dotyczące rocznych wyników Toyoty. Wprawiają one obserwatorów rynku oraz konkurentów w jeszcze większe zdumienie.

Przewiduje się, że zysk netto na koniec roku finansowego w marcu 2014 r. nie wyniesie jak szacowano wcześniej 1,37 bln jenów, lecz 1,48 bln jenów (14,8 mld dolarów). Wszystko dzięki 93% wzrostowi dochodów w okresie od kwietnia do czerwca, w porównaniu do analogicznego przedziału czasu w roku ubiegłym. Zysk netto za ten kwartał osiągnie poziom 562 mld jenów.

W notowaniu dobrych wyników z pewnością pomaga słaba japońska waluta. Po wprowadzeniu przez rząd Kraju Kwitnącej Wiśni serii posunięć mających pobudzić gospodarkę, jen stracił na wartości blisko 25% w stosunku do amerykańskiego dolara od listopada ubiegłego roku. Dzięki temu towary produkowane w Japonii są tańsze dla zagranicznych nabywców, a japońscy eksporterzy zarabiający w obcej walucie mogą czerpać z tego tytułu wyższe zyski, kiedy ich zarobki wracają do ojczyzny.

Stany Zjednoczone są największym rynkiem zbytu Toyoty, a osiągane na nim wyniki stanowią blisko ¼ światowego poziomu sprzedaży firmy. W okresie od stycznia do lipca tego roku, japoński producent znalazł tam nabywców dla 1,3 mln egzemplarzy swoich samochodów, czyli o 8% więcej niż w roku ubiegłym.

Dzięki słabemu jenowi oraz ożywieniu sprzedaży w Stanach Zjednoczonych, koncern zapowiedział nie tylko wyższe zyski, ale także większą produkcję. Toyota znacząco poprawiła prognozy dotyczące liczby samochodów, które opuszczą fabryki firmy. Według zapowiedzi produkcja osiągnie w 2013 r. poziom 10,12 mln sztuk, co stanowić będzie nowy rekord w branży. Pozostałym wytwórcom aut trudno będzie pozbawić japońskiego giganta pozycji światowego lidera.