Biznes nie może istnieć bez reklamy–to stwierdzenie ociera się o banał. Nic dziwnego więc, ze firmy poszukują coraz to nowych nośników i kanałów dzięki którym mogą docierać do potencjalnych klientów. Nikogo nie zadowala już standardowa reklama w telewizji czy radio, a nawet wyrafinowane techniki product placement, czyli lokowania reklamowanych produktów w popularnych serialach czy filmach fabularnych. Dziś w modzie jest takie reklamowanie produktów, aby nikt nie skojarzył tego z celowym marketingowym działaniem. Do tego celu świetnie nadają się tzw. wideoblogerzy.

Wideoblogerzy to osoby prowadzące bloga na którym zamieszczane są filmy wideo. Popularnym miejscem w sieci z którego korzysta większość takich osób jest serwis YouTube. Okazuje się, że najpopularniejsi wideoblogerzy posiadają ogromne (liczące w tysiącach osób) rzesze wiernych widzów. Jednakże nie tylko ilość osób śledzących danego wideobloga jest tym co przyciąga reklamodawców. Głównym atutem jest fakt, że wideoblogi są realizowane przez tzw. zwykłych ludzi, przez co treści na nich prezentowane posiadają walor autentyczności i nie są kojarzone z jakąkolwiek komercyjną działalnością.

Problem umieszczania reklam na wideoblogach zainteresował wreszcie brytyjską Advertising Standards Authority (ASA), która to instytucja wydała wyraźne zalecenia co do zasad umieszczania reklam przez blogerów. Bezpośrednim powodem interwencji ASA były informacje o tym, że kilkunastu popularnych brytyjskich wideoblogerów umieściło w swoich materiałach w krótkich odstępach czasu wizerunek … ciasteczek Oreo. Producent ciasteczek–firma Mendelez przyznała, że płaciła blogerom za reklamę. Zgodnie z nowymi zasadami, wideoblogerzy będą musieli informować swoich widzów o tym, że w swoich materiałach zawierają treści reklamowe. Jak mówi Lynsay Taffe z ASA cyt. “jasne oddzielenie treści reklamowych od spontanicznie nagranych materiałów wideo pomoże zarówno widzom jak i samym blogerom”. Z opinią tą zgadza się jedna z najpopularniejszych modowych blogerek w Wielkiej Brytanii o pseudonimie Chyaz. Jak mówi Chyaz cyt. „do tej pory sprawy reklamy nie były do końca uregulowane i każdy postępował jak mu było wygodniej. Obecnie, gdy kwestie te zostały jasno uregulowane, nikt już nie będzie miał żadnych wątpliwości czy to co ogląda jest autorskim pomysłem wideoblogera czy też zakamuflowaną reklamą”. Inny z popularnych blogerów znany jako Mawaan Rizwan mówi cyt. “społeczność YouTube jest z natury demokratyczna i wchodzenie wielkich firm ze swoimi kampaniami reklamowymi do tej sfery zaburza jej społeczny i niekomercyjny charakter. Wielkie firmy powinny być tego świadome i powstrzymać się od działań, które zamiast przynieść im korzyści, mogą jedynie irytować odbiorców”.

Apel blogera Mawaan Rizwan’a niewątpliwie oddaje poglądy wielu użytkowników internetu, których irytują wszechobecne reklamy, ale jest raczej mało prawdopodobne, aby został wysłuchany…