Rynek w Myanmarze (dawna Birma) jest uważany za jeden z najbardziej dziewiczych na świecie, co powoduje, że wiele przedsiębiorstw ma chrapkę, by wkroczyć tam ze swoim biznesem. W miniony czwartek tamtejszy rząd wybrał dwie spółki, które mają szansę na świetny interes podczas rozbudowy będącej w powijakach sieci telefonii komórkowej.

Ten azjatycki kraj przez lata nie uczestniczył w globalnym rozwoju z uwagi na obowiązującą w Myanmarze dyktaturę wojskową. Sankcje ze strony Stanów Zjednoczonych zostały złagodzone w zeszłym roku, w odpowiedzi na działania i obietnice rządu zmierzające do demokratyzacji kraju. Dla przedsiębiorców oznacza to możliwość zaistnienia na nowym rynku i tę okazję wykorzystały już między innymi Visa, Ford, General Electric oraz Procter & Gamble. O szansę walczyły także spółki telekomunikacyjne uczestniczące w przetargu, którego stawką był kontrakt na rozwój sieci telekomunikacyjnej.

Swoje propozycje złożyło około dziewięćdziesięciu oferentów, lecz do ścisłego finału zakwalifikowano tylko dziewięciu z nich. Zwycięzcami przetargu zostały dwie spółki: Telenor z Norwegii i Ooredoo z Kataru, zaś wśród pokonanych znalazły się między innymi spółka Viettel z Wietnamu, Singapore Telecommunications oraz konsorcjum utworzone przez Digicel Group Limited i Quantum Strategic Partners, którego głównym doradcą inwestycyjnym jest Soros Fund Management, założony przez George’a Sorosa.

Zwycięskie przedsiębiorstwa rzeczywiście mogą bardzo cieszyć się ze swojego sukcesu, ponieważ obecnie w Myanmarze jedynie około 10% ludności posiada telefon komórkowy. Z kolei karta SIM, która w Stanach Zjednoczonych jest dostępna za 10 dolarów, w Myanmarze do niedawna kosztowała w granicach 2,5 tysiąca dolarów. Równocześnie wygrany kontrakt jest nie lada wyzwaniem – niebawem przekonamy się,  jak sobie z nim poradzą Telenor i Ooredoo.