Brytyjscy kibice już zacierają ręce. Na tamtejszym rynku płatnych kanałów sportowych zdominowanym przez Sky wreszcie pojawiła się konkurencja. Czy oznacza to obniżkę cen? Wkrótce się okaże.

Brytyjski rynek płatnych transmisji sportowych był dotychczas zdominowany przez operatora Sky‒właściciela takich kanałów jak ITV Digital, Setanta czy ESPN. W tym roku pojawił się poważny konkurent‒firma BT będąca potentatem na rynku telewizji kablowej, telefonii stacjonarnej i Internetu.

BT w ciągu ostatnich kilku lat wyłożył ponad 740 milionów funtów na zakup praw do transmisji 38 spotkań brytyjskiej ligi piłkarskiej rocznie, a także praw do ligi rugby czy wydarzeń ze świata sportów motorowych. Główną areną na której toczą się zmagania obu firm jest jednak podział praw do pokazywania Premier League, czyli brytyjskiej ekstraklasy piłkarskiej. Za prawa do pokazania 116 spotkań w sezonie Sky zapłaciło w tym roku 2,3 miliarda funtów.

Zarówno władze Sky jak i BT przygotowują się więc do nadchodzącego sezonu w brytyjskiej ekstraklasie jak do wojny. Walka na reklamy w telewizji i na bilboardach już trwa. BT jest wspierane przez takie gwiazdy jak Robin van Persie, Joe Hart czy Gareth Bale. Z kolei Sky sięgnęło po niezwykle popularnego na Wyspach Davida Beckhama.

Decyzja BT o wejściu na „poletko” sportowe i podjęcie konkurencji z platformą Sky ma jednakże swoje drugie dno. Jak twierdzi Steve Hewlett‒analityk mediów, cyt. „BT zostało niejako zmuszone do wojny ze Sky. Sky w 2006 roku rozpoczęło inwestycję w branży telefonii stacjonarnej i Internetu, czyli tam gdzie BT miało dominującą pozycję. Okazało się, że docierając z sygnałem telefonicznym i Internetem do brytyjskich domów, można niejako przy okazji dotrzeć tam też z telewizją kablową, co szybko dostrzegło szefostwo Sky. Broniąc swej pozycji rynkowej BT musiało wejść w segment płatnej telewizji, bowiem tak naprawdę na rynku przetrwa ta firma, która będzie w stanie zaoferować klientowi telewizję, telefon i Internet w jednym pakiecie”.

Opinia Hewletta może być bliska prawdy, gdyż jak się okazuje na razie BT traci około 300 milionów funtów rocznie z tytułu rozwijania swojego projektu płatnych kanałów sportowych. Gdyby jednak tego nie robiło mogłoby tracić nawet 700 milionów funtów z tytułu utraty swoich dotychczasowych klientów.

Powyższa sytuacja z pewnością martwi zarządy obu firm (kto lubi konkurencję?), ale już brytyjskich kibiców niekoniecznie. Ci drudzy będą bowiem mogli emocjonować się w tym sezonie nie tylko grą swoich idoli na murawie, ale i twardą walką o swoje względy (pieniądze).