Stało się to, co analitycy przewidywali już od pewnego czasu. Amerykański FED (System Rezerwy Federalnej) podniósł po raz pierwszy od 2006 r. stopy procentowe. Wzrost jest niewielki – 0,25 punktu procentowego, jednak zdaniem dużej grupy ekonomistów jest to jedno z najważniejszych wydarzeń na rynkach finansowych w tym roku. Bank Centralny USA podwyższył również swoje przyszłoroczne prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego z 2,3% do 2,4%. To sygnał, że według bankowców wzrost stóp procentowych nie powinien spowolnić amerykańskiej ekonomii.

Jak informuje BBC, na informacje optymistycznie zareagowało Wall Street, nieco mniej zadowoleni byli wszyscy ci, którzy odczują negatywne skutki umacniającego się w związku decyzją FED dolara. Przedstawiciele banku centralnego oświadczyli, że głównymi przyczynami podniesienia stóp procentowych są zwiększone wydatki gospodarstw domowych oraz inwestycji, a także utrzymującą się na niskim poziomie inflacja. Jednocześnie w wydanym oświadczeniu podkreślono, że poprawiły się warunki na amerykańskim rynku pracy, zatem należy przypuszczać, iż inflacja wzrośnie do zaplanowanego poziomu 2%.

Szefowa FED Janet Yellen podkreśliła, iż jej zdaniem gospodarka USA w dalszym ciągu będzie się umacniać, niemniej jednak nadal istnieje pole do poprawy. Za niezadowalającą uznano m.in. dynamikę wzrostu wynagrodzeń. Amerykański bank centralny zapowiedział dalsze monitorowanie poziomu inflacji oraz sytuacji na rynku pracy. Wszystko po to by ustalić, czy i kiedy uzasadnione będą dalsze podwyżki stóp procentowych. Pytana o uzasadnienie dla podjętej przez FED decyzji powiedziała, iż zwlekanie mogło wymusić zbyt szybkie zaostrzanie polityki pieniężnej w przyszłości, co z kolei doprowadziłoby do kolejnej recesji.

A co podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych oznaczają dla mieszkańców kraju oraz reszty świata? Umocnienie amerykańskiej waluty kończy okres tanich kredytów dla obywateli i przedsiębiorstw. Towary pochodzące z USA staną się mniej konkurencyjne, a kredyty i zobowiązania spłacane w dolarach bardziej obciążą domowe czy firmowe budżety.