Prowadzenie samochodu należy do złożonych umiejętności, których porządne przyswojenie zajmuje wiele czasu i wymaga odpowiedniego doświadczenia. Być może już wkrótce staną się one zbędne i podobnie jak w innych dziedzinach życia całą pracę wykona za nas automat. Jak daleko jesteśmy od w pełni automatycznych samochodów?

Samochód jest wynalazkiem, który ukształtował XX wiek. To pierwszy środek transportu, który umożliwił szybkie i wygodne poruszanie się w wysoko zindywidualizowany sposób. W odróżnieniu od pasażera pociągu, czy też samolotu kierowca sam decyduje, kiedy odbędzie podróż i jaka będzie jego trasa. To sprawia, że dla wielu samochód jest synonimem wolności, który stanowi dobro wyjątkowe.

Niemniej, sukces projektów ukierunkowanych na wynajem krótkookresowy, takich jak np. Zipcar i drive-now.com pokazuje, że nawyki społeczeństwa związane z samochodami zmieniają się. Ludzie młodsi są bardziej otwarci na idee car-sharingu i mają znacznie mniejszą potrzebę posiadania własnego auta. Prowadzenie auta przestaje być czynnością wyjątkową, której klienci nadają dodatkowe znaczenia.

Zmiana nastawienia potencjalnych nabywców zwiększa szanse na powodzenie projektów ukierunkowanych na zbudowanie samochodów w pełni zautomatyzowanego, który nie wymagałby kierowcy. Trzy stany: Nevada, Floryda i Kalifornia wprowadziły regulacje umożliwiające prowadzenie testów systemów samochodów bez kierowcy. Samochód wykorzystujący technologię opracowaną przez Google (czyli tzw. Google Car) przejechał już ponad 700 000 kilometrów zbierając informacje do bazy danych, która umożliwi udoskonalenie oprogramowania sterującego bezzałogowym autem.

Perspektywy wprowadzenia na masową skalę samochodu bez kierowcy wzbudzają wiele dyskusji. Najważniejsza z nich dotyczy kwestii bezpieczeństwa – elektronika zawodzi i ludzie raczej z nieufnością podchodzą do pomysłu oddania sterów kierownicy „w ręce” automatu. Z drugiej strony automaty od lat obsługują loty samolotów pasażerskich, a wyniki testów Google Car na razie nie dają powodów do niepokojów. Dodatkowym argumentem jest skala wypadków, którą powodują kierowcy-ludzie – co roku na drogach ginie w wyniku wypadków samochodowych ponad 1,2 mln osób na całym świecie.

Kolejny problem dotyczy prawa – obecnie kodeksy drogowe zbudowane są wokół problemu odpowiedzialności ludzkiej za wykroczenia. Kto ma odpowiadać z błąd oprogramowania sterującego?

Kwestie trzecią stanowią problemy techniczne i infrastrukturalne. Być może wprowadzenie samochodów automatycznych będzie wymagało stworzenia dodatkowej infrastruktury wokół dróg (np. zintegrowane systemy sterujące ruchem pieszych i dodatkowe zabezpieczenia). Na razie jest bardzo trudno oszacować skalę, koszty oraz trudności związane z wprowadzaniem takich zmian.

To wszystko sprawia, że na razie nawet Google nie podaje żadnego terminu, kiedy można by spodziewać się komercjalizacji projektu Google Car. Dzisiejszy postęp technologiczny przyzwyczaił nas częstych zmian. Odnosi się to szczególnie do projektów firmy Google, która od początku zaskakuje dynamiką i skalą podejmowanych projektów. Dziś system Street View objął zasięgiem całą Polskę, co jeszcze dwa lata temu wydawało się bardzo odległą perspektywą. Z tej perspektywy można zakładać, że bezzałogowe samochody pojawią się na polskich ulicach równiez w stosunkowo niedalekiej przyszłości.