Kiedy polityk zapowiada wprowadzenie ograniczeń administracyjnych, w wyniku których dostępność jakiegoś produktu będzie mniejsza, można się spodziewać, że akcje producentów tego dobra będą pikować w dół. Są jednak przypadki, gdy dzieje się dokładnie odwrotnie. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w USA, choć trzeba przyznać, że dotyczy ona specyficznego produktu.

Jednym z największych wyzwań, które postawił przed swoją prezydenturą Barack Obama jest ograniczenie liczby aktów przemocy związanych z użyciem broni palnej. Nie było to łatwe zadanie, gdyż kult broni i prawa do jej posiadania jest w USA silny jak nigdzie indziej na świecie. Niemniej jednak, kolejne przypadki strzelanin, w których ginęło wiele osób, w tym dzieci, spowodowały, że w ostatnich dniach zapowiedziano wejście w życie nowych przepisów regulujących dostęp do broni i jej sprzedaż. Główne zmiany będą polegać na ściślejszej kontroli osób prowadzących sprzedaż broni, które bez wyjątku będą musiały posiadać odpowiednie licencje. Potencjalni nabywcy broni zostaną z kolei zobowiązani do obowiązkowego przejścia procedury tzw. background check, która polega na sprawdzeniu potencjalnego kupca w kilku bazach danych (m.in. pod kątem zaburzeń psychicznych czy karalności). Pozytywny wynik sprawdzenia będzie warunkował możliwość zakupu broni.

Pojawiające się od dłuższego czasu pogłoski o tym, że prawo regulujące obrót bronią będzie zaostrzone wywołało nieoczekiwany wzrost zainteresowania nabyciem broni jeszcze na starych zasadach. Jednym z beneficjentów tej sytuacji jest amerykańska firma Smith & Wesson. Prognozy biznesowe opracowane przez tę firmę zakładały, że w listopadzie, grudniu i styczniu przychód ze sprzedaży broni wyniesie 150–155 milionów dolarów. Popyt okazał się jednak tak duży, że liczby te zweryfikowano w górę do poziomu 175–180 milionów dolarów. W niektórych stanach doszło do sytuacji, że hurtownikom zaczęło brakować poszczególnych modeli broni, gdyż Smith & Wesson nie nadążał z dostawami. W przywołanym okresie zysk netto firmy wyniósł 14,2 miliona dolarów, podczas gdy w tym samym okresie roku ubiegłego było to zaledwie 5,2 miliona dolarów. Dane z rynku wskazują, że zainteresowanie indywidualnych nabywców nie maleje i w najbliższym czasie wysoki popyt na broń się utrzyma.

Nic dziwnego więc, że w reakcji na opublikowane dane akcje Smith & Wesson wzrosły we wtorek na nowojorskiej giełdzie aż o 11%, pomimo generalnie słabych wyników całej giełdy. Jest to najwyższy poziom od 1999 roku. Inni producenci broni również notują świetne wyniki. Przykładowo, firma Sturm Ruger zanotowała we wtorek wzrost ceny akcji o 7,28%, co jest najwyższym poziomem od 52 miesięcy.