Działalność na rynku obrotu nieruchomościami to lukratywny biznes niemalże w każdym kraju. Nigdzie nie przynosi on jednak tak dużych zysków jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie cechą narodową jest mobilność ludzi. Nic dziwnego więc, że najnowsze trendy w branży wykuwają się właśnie za oceanem. Ostatnio głośno zrobiło się o mającej siedzibę w San Francisco firmie Rentberry, która zapropnowała nowatorskie podejście do procesu kojarzenia właścicieli nieruchomości z potencjalnymi najemcami.

Właścicielem Rentberry jest Alex Lubinsky, który zauważył, że w USA w znaczący sposób zwiększyło się w ostatnim czasie zapotrzebowanie na wynajem nieruchomości. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że wzrosły raty kredytów hipotecznych, a co za tym idzie, wielu ludzi planujących zakup własnego domu na kredyt, odkłada tę decyzję na przyszłość. Z drugiej jednak strony, ludzie ci muszą gdzieś mieszkać, stąd gwałtownie rosnąca liczba klientów zainteresowanych wynajmem domów i mieszkań. Jak się szacuje, około jednej trzeciej Amerykanów wynajmuje swoje mieszkania, co w liczbach bezwzględnych oznacza armię 110 milionów osób. Przy takim potencjale tego rynku i ogromnym zainteresowaniu wynajmujących, kwestią czasu było, aż ktoś zaproponuje, aby wynajmujący zaczęli … konkurować między sobą o najatrakcyjniejsze nieruchomości. Tym kimś stał się Alex Lubinsky i jego firma Rentberry.

Rentberry umożliwa właścicielom nieruchomości zamieszczenie swojej oferty poprzez podanie wysokości oczekiwanego czynszu. Następnie potencjalni klienci składają swoje oferty na zasadach znanych z klasycznych aukcji. Kto zaproponuje najwyższą cenę wygrywa i jest zobowiązany do podpisania umowy najmu. Niby oczywiste, a jednak sprawa wzbudza duże kontrowersje, głównie o podłożu etycznym. Alex Lubinsky nie ma jednak wątpliwości i mówi cyt. „nasz system jest najbardziej uczciwy i transparentny. Zarzuty o to, że zmuszamy ludzi do konkurowania są bezpodstawne, gdyż ta konkurencja i tak istnieje, tyle tylko, że nie jest tak widoczna.” Jednym z głównych zarzutów wobec Rentberry jest ten, że aukcyjny sposób kojarzenia najemcy z wynajmującym prowadzi do windowania cen, co działa przeciwko najemcom. Jak mówi jednak Lubinsky cyt. „średnia cena po której zawierane są transakcje w naszym biurze jest niższa o około 5% od ceny, której oczekują właściciele nieruchomości. To lepszy wynik niż w tradycyjnych biurach, gdzie ceny transakcyjne są wyższe.”

Rentberry, mimo (a może właśnie dlatego) wprowadzenia kontrowersyjnej usługi, już może mówić o sporym sukcesie. Lokalna firma z San Francisco stała się znana w całych Stanach i już planuje ekspansję poza Kalifornię. Obecnie w firmowej bazie danych znajduje się ponad 100 tysięcy nieruchomości, a liczba zarejestrowanych użytkowników osiągnęła 50 tysięcy. Alex Lubinsky mówi z dumą cyt. „dzieki naszemu systemowi kojarzenia klienta z oferentem, nawet najbardziej ekstrawaganckie nieruchomości znajdują swoich klientów w ciągu makismum pięciu dni. To wynik nie osiągnięcia w tradycjyny sposób.”