Reklama dźwignią handlu–to stare hasło jest w dzisiejszej obrazkowej rzeczywistości aktualne jak nigdy dotąd. Dobrzy fachowcy od reklamy potrafią zdziałać prawdziwe cuda i sprawić, aby nawet przeciętnej jakości produkty stały się przedmiotem pożądania szerokich mas ludzkich. Nic dziwnego więc, że nawet największe i najbardziej uznane firmy, pomimo tego, że posiadają miliony wiernych klientów, to jednak nie zaniedbują odpowiedniej reklamy swoich najnowszych produktów.

Wielkie kampanie reklamowe prowadzone równocześnie na skalą globalną to nie tylko okazja do wypromowania nowych produktów, ale także … ogromne ryzyko popełnienia mniejszych lub większych niezręczności. Wszystko zależy bowiem od uwzględnienia przez twórców reklam różnic kulturowych, wyczucia aktualnej sytuacji społeczno–politycznej, a nawet od …. wyników mistrzostw świata w piłce nożnej. Dziennikarze BBC przyjrzeli się najbardziej spektakularnym wpadkom reklamowym ostatnich lat, a asumptem do tego była nieudana reklama Pepsi, która kilka dni temu została zmuszona do wycofania swojego spotu reklamowego w USA.

W najnowszej reklamie Pepsi zaprezentowano historię w której stojący naprzeciwko siebie manifestanci i policjanci bratają się ze sobą po tym jak zostają poczęstowani puszką Pepsi. W reklamie użyto oryginalnych zdjęć z ostatnich protestów przeciwko Donaldowi Trumpowi, co oburzyło wielu Amerykanów, którzy zarzucili koncernowi Pepsi trywializowanie tych demonstracji. Finalnie, Pepsi wycofało reklamę i przeprosiło. Podobne kłopoty spotkały niemiecki koncern Nivea, który w reklamie swojego dezodorantu użył hasła „białe jest czyste”. Hasło natychmiast wywołało rasistowskie skojarzenia, z czego niemiecka firma musiała się gęsto tłumaczyć. Z podobnymi oskarżeniami, tyle że w odniesieniu do rzekomej dyskryminacji gejów zmagał się producent batoników Snickers. W jednej z reklam wystąpił znany z filmu Drużyna A aktor i zapaśnik Mr T. Scena przedstawiała niemrawo biegnącego mężczyznę w obcisłych legginsach do którego Mr T strzelał snickersami wołając cyt. „jesteś zakałą męskiego rodu, nadszedł czas abyś zaczął biegać jak prawdziwy mężczyzna.” Reklama została szybko wycofana, a koncern Mars, który jest właścicielem Snickersa tłumaczył się niewłaściwym poczuciem humoru, odżegnując się jednocześnie od jakichkolwiek intencji celowego obrażania gejów.

Jak widać z powyższego, twórcy reklam nie mają lekko i w swojej pracy muszą brać pod uwagę wszelkie konsekwencje i interpretacje, które ich dzieła mogą wywołać. Są jednak sytuacje, kiedy nawet najstaranniejsze rozważenie wszelkich za i przeciw nie może uchronić przed wpadką. W 2014 roku w Singapurze postanowiono przeprowadzić kampanię społeczną skierowaną przeciwko hazardowi. Z wielkich bilboardów na przechodniów patrzyło smutno dwóch małych chłopców, z których jeden mówił, że musi kibicować Niemcom, gdyż jego dziadek postawił na nich wszystkie swoje pieniądze. Przekaz jasno nawiązywał do odbywających się w tym czasie mistrzostw świata w piłce nożnej. Nie minęło kilka tygodni, a twórcy kampanii musieli sobie rwać włosy z głowy, gdyż mistrzami świata zostali … Niemcy. Jak łatwo się domyślić, dziadek chłopców musiałby zarobić przy takim rozstrzygnięciu fortunę, co raczej słabo zniechęcało potencjalnych miłośników hazardu.

A czy Wy drodzy Czytelnicy znacie inne podobne historie nieudanych kampanii reklamowych? Czy Waszym zdaniem doszukiwanie się w każdej reklamie podtekstów dyskryminacyjnych jest uzasadnione, czy też stało się dowodem niezdrowego przewrażliwienia części odbiorców?