Przez wiele lat Norwegia jawiła się jako modelowy przykład tego jak z pożytkiem dla rozwoju całego kraju wykorzystać posiadane bogactwa naturalne. Ten niewielki, bo zaledwie 4–milionowy naród potrafił przekuć posiadane złoża ropy naftowej na dobrobyt, którego potwierdzeniem były pierwsze miejsca w kolejnych zestawieniach OECD na najbogatsze państwo świata. Ostatnie spadki cen ropy naftowej zaczynają jednak burzyć ten sielankowy obraz.

Kiedy w 2008 roku wybuchł światowy kryzys, Norwegia była jednym z niewielu krajów, których ten problem nie dotknął. Wysokie ceny ropy naftowej osiągające nawet 120 dolarów za baryłkę gwarantowały ogromne dochody dla budżetu kraju. Dodatkowo, silna waluta w którą w czasie kryzysu inwestował kapitał spekulacyjny powodowała, że społeczeństwo norweskie czuło się naprawdę bogate. Przy średnich rocznych dochodach na mieszkańca w wysokości 33 500 dolarów Norwegowie masowo kupowali zagraniczne towary, a wakacje spędzali w odległych rejonach świata. Okres prosperity spowodował także znaczny wzrost cen nieruchomości, a przy okazji uruchomił akcję kredytów hipotecznych na niespotykaną skalę. Obecnie przeciętne gospodarstwo domowe w Norwegii jest zadłużone na kwotę dwukrotnie przewyższającą ich roczne dochody.

Ten sielankowy obraz norweskiej gospodarki zaczął się psuć wraz z pierwszymi oznakami, że ceny ropy naftowej nie będą utrzymywać się ciągle powyżej 100 dolarów za baryłkę. Mało kto jednak przewidywał, że w ciągu kilkunastu miesięcy cena ropy naftowej spadnie do 30 dolarów. Tak szybki spadek cen ropy naftowej zaszokował Norwegów i uświadomił im, że ich gospodarka jest zbytnio uzależniona od dochodów z sektora paliwowego. Pierwsze efekty są już widoczne. Bezrobocie wzrosło do ponad 4% po tym jak narodowy koncern naftowy Statoil zredukował zatrudnienie w wyniku poniesionej w 2015 roku starty w wysokości 4,5 miliarda dolarów. Spada także dynamika konsumpcji gospodarstw domowych, a ostatniego lata wielu Norwegów spędziło wakacje w kraju.

W tej sytuacji rząd pod kierownictwem premier Erny Solberg oraz inne instytucje państwowe postanowiły w trybie pilnym podjąć działania na rzecz ustabilizowania sytuacji. Wobec osłabienia się rodzimej waluty Bank Centralny podjął decyzję o obniżeniu stóp procentowych, aby ulżyć osobom spłacającym raty kredytów hipotecznych. Norweska Konfederacja Pracodawców wezwała do szerokiego konsensusu i po raz pierwszy w historii zaprosiła na swój zjazd przedstawicieli związków zawodowych, aby razem zastanowić się jak złagodzić skutki rosnącego bezrobocia. Jak mówi premier Solberg cyt. „dzięki temu, że w czasach prosperity stworzyliśmy ogromny fundusz rezerw, teraz wyjdziemy z trudnej sytuacji obronną ręką. Jest to jednak dla nas lekcja, żeby nie polegać jedynie na ropie naftowej. Planujemy rozwijać nasz przemysł metalurgiczny, a także inwestować w rybołówstwo. To naturalne w sytuacji gdy 4,5 kilograma mrożonego łososia kosztuje tyle samo co baryłka ropy naftowej”.