Wśród ludzi piastujących najwyższe stanowiska w przedsiębiorstwach niewielu jest takich, którzy, jeśli w organizacji dzieje się źle, wyciągają konsekwencje w stosunku do samych siebie. Zdarzają się jednak chlubne wyjątki. Alan Joyce, prezes Qantas – najstarszych i największych australijskich linii lotniczych oświadczył, że zrzeka się swojej premii oraz planowanej podwyżki, w związku z gwałtownym spadkiem zysków firmy. Według prognoz spadek ten ma wynieść ok. 90% na koniec roku obrachunkowego.

Problemy finansowe Qantas są spowodowane przede wszystkim stratami na połączeniach międzynarodowych, wysokimi kosztami paliwa oraz seriami strajków, które w najostrzejszej fazie doprowadziły do uziemienia całej floty samolotów. Giełda systematycznie reaguje na piętrzące się kłopoty linii – ceny akcji spadły od kwietnia tego roku o 35%.

Zdaniem Alana Joyce’a, jeśli zyski firmy drastycznie się obniżają, zarobki prezesa również powinny ulec zmniejszeniu. Decyzja o nie przyznaniu sobie premii oraz podwyżki ma być jasnym sygnałem dla akcjonariuszy, że pensja prezesa linii jest ściśle powiązana z rentownością przedsiębiorstwa. Stanowisko Joyce’a potwierdził rzecznik prasowy Qantas. Według analityków oświadczenie prezesa jest dowodem na jego osobiste zaangażowanie we wskrzeszenie podupadających linii, ale także jasnym sygnałem nadchodzących cięć kadrowych.

W związku z licznymi problemami firma planuje wprowadzenie różnorodnych rozwiązań restrukturyzacyjnych. Rozważa się m.in. rozdzielenie realizacji połączeń międzynarodowych i krajowych pomiędzy dwie oddzielne jednostki. Przewoźnik zapowiedział również redukcję etatów. Qantas ma ogłosić wyniki finansowe za ostatni rok obrachunkowy 23 sierpnia. Analitycy przewidują, że roczna strata w dywizji połączeń międzynarodowych wyniesie 470 mln dolarów.