Odkąd powstały pierwsze opowiadania Stanisława Lema, w których wieszczył nadejście ery maszyn minęło już kilkadziesiąt lat. Co prawda nie nastała jeszcze przewidywana przez Lema i innych futurystów era humanoidalnych robotów, ale coraz więcej wskazuje na to, że ludzkość jest już na nią gotowa. W internetowym wydaniu serwisu BBC można znaleźć ciekawy artykuł o tym, gdzie i jak testuje się takie roboty oraz do jakich zastosowań mogą być wykorzystane.

Krzemowa Dolina–a jakże by inaczej–jest tym miejscem, gdzie pierwsze roboty już pracują wśród ludzi. OSHbot mierzy zaledwie 5 stóp wysokości, mówi po angielsku i hiszpańsku i potrafi w mgnieniu oka rozpoznać każdą część, która znajduje się o zasięgu jego wzroku. Pracuje w jednym z marketów narzędziowych sieci Lowe’s w San Jose i jest … robotem. Jak mówi Kyl Nel z działu innowacyjności sieci Lowe’s cyt. „nasz robot jest lepszy od każdego, nawet najlepszego pracownika działu sprzedaży. Potrafi się samodzielnie poruszać w hali sklepowej, można do niego podejść i zadać pytanie o dostępność każdej z tysięcy części, którą mamy w sprzedaży, a on udzieli precyzyjnej odpowiedzi włącznie z tym, że poinformuje czy i ile egzemplarzy danej części znajduje się w sklepowym magazynie.” To nie koniec zalet OSHbota. Jak dodaje Nel cyt. „często zdarza się tak, że klient przychodzący do sklepu przynosi ze sobą na wzór jakąś część i nawet nie wie jak ona się nazywa, wie jedynie że potrzebuje np. 20–stu sztuk danego produktu. Poprzez wbudowany skaner 3D, OSHbot może zeskanować część przyniesioną przez klienta, błyskawicznie ją zidentyfikować i zaprowadzić klienta do właściwej półki”. Jak na razie zbudowano dwie sztuki tych robotów, a kolejne są intensywnie testowane. Koszt OSHbota to około 150 tysięcy dolarów, ale jak mówi Philip Solis–ekspert działu robotyki w firmie badawczej ABI Research cyt. „w miarę dojrzewania rynku ceny tego typu robotów będą gwałtowanie spadać. Komponenty służące do produkcji maszyn będą coraz tańsze, a spadkowi cen sprzyjać będzie także fakt, że do oprogramowania robotów nie potrzeba już umieszczać w ich korpusie pełnowymiarowych komputerów, wystarczą jedynie moduły porównywalne z tymi które znajdują się w środku przeciętnego smartfona”.

OSHbot, który jest robotem–sprzedawcą to nie jedyny przykład wykorzystania tego typu maszyn. Budgee to zautomatyzowany wózek sklepowy zbudowany przez amerykańską firmę Five Elements Robotics. Podąża on za klientem robiącym zakupy i służy mu wyłącznie pomocą w ich przemieszczaniu po sklepie. Jest szczególnie przydatny dla ludzi starszych lub niepełnosprawnych. Z kolei modele o wdzięcznych nazwach K5 i K10 to elektroniczni strażnicy. Z wyglądu przypominają Daleków–pozaziemskie istoty znane z serialu Doktor Who. Do swojego działania wykorzystują tę samą technologię, którą stosuje Google w swoich samochodach bez kierowcy. K5 i K10 stojąc na zewnątrz budynków są w stanie analizować w ciągu minuty do 300 tablic rejestracyjnych pojazdów przejeżdżających w pobliżu. Są także w stanie patrolować określony teren i samodzielnie wezwać policję lub ochronę gdy wykryją ślady obecności intruzów.

Jak widać z powyższego, wachlarz zastosowań dla robotów jest dosyć szeroki. Można łatwo wyobrazić sobie, że już niedługo maszyny te będą wykonywać funkcje, które jeszcze dziś są zarezerwowane wyłącznie dla ludzi. A Wy Drodzy Czytelnicy, czy widzielibyście jakieś zastosowania dla humanoidalnych robotów?