Kiedy zapytać losowo wybranych osób z czym kojarzy im się małe europejskie Księstwo Monako, najczęstszymi odpowiedziami są: wyścigi samochodowe, kasyna, rodzina książęca i… liberalny system podatkowy. W tym państwie-mieście aż roi się od zamożnych ludzi ubranych w stroje od największych kreatorów mody, luksusowych jachtów zacumowanych w porcie oraz drogich i szybkich aut wypełniających parkingi przed snobistycznymi restauracjami.

Poza niewątpliwymi urokami związanymi z położeniem geograficznym oraz panującym w Monako klimatem, Księstwo posiada także inny wabik przyciągający od wielu lat milionerów z całego świata. Jest nim skomplikowany i kontrowersyjny system podatkowy, zgodnie z którym rezydenci nie muszą płacić podatku dochodowego. Niestety poza tłumami bogaczy przyciąga on również bardzo niepochlebne opinie.

Obecny minister finansów Monako Marco Piccinini jest świadomy tego, że jego kraj postrzega się jako raj dla uciekających przed podatkami. W swej wypowiedzi dla CNN dowodzi jednak, że nie ma to wiele wspólnego z prawdą. Według niego opinia, iż osoby fizyczne są zwolnione z płacenia podatków na terenie Księstwa to po prostu krążąca legenda. Jeśli osoba fizyczna prowadzi działalność handlową w głównej mierze poza granicami kraju (ponad 25% wartości przychodów), jest zobowiązana do opłacenia podatku od osiągniętego zysku tak samo jak przedsiębiorstwa.

Zdaniem Piccininiego opinia publiczna musi zrozumieć, że Monako jest przeciwieństwem jurysdykcji offshore (miejsca, gdzie nie ma obciążeń podatkowych lub gdy na jego terenie różnicuje się sytuację prawno-podatkową rezydentów i nierezydentów – przyp. aut.). Księstwo to przykład jurysdykcji onshore, charakteryzującej się niskim opodatkowaniem bądź, w pewnych przypadkach, brakiem obciążeń podatkowych, by zachęcać ludzi do inwestycji i pracy na terytorium państwa.

Monakijski minister finansów wyjaśnił, że budżet kraju na rok 2013 wyniesie ok. 1,1 mld dolarów, z czego ok. 72% stanowić będą wpływy z podatków VAT, od osób prawnych i opłat skarbowych. W jego opinii to wystarczający dowód na to, że uznawanie Monako za raj podatkowy jest niesprawiedliwe i nieaktualne. Ponadto minister twierdzi, że oskarżenia pod adresem Księstwa są formułowane przez tych, którzy zazdroszczą stabilnej sytuacji finansowej tego państwa. Wszystkim krytykom poleca natomiast przyjęcie prostej filozofii finansowej – wydawać mniej niż się zarabia.

Piccinini porównał Monako do przedsiębiorstwa, w którym on pełni funkcję dyrektora finansowego a książę Albert dyrektora generalnego. Monakijski władca jest świadomy złej sławy podatkowej kraju poza granicami. Dlatego też uznał, iż jego państwo powinno dostosować się do panujących międzynarodowych standardów i podpisał umowy dotyczące podatku dochodowego z 26 krajami. W wyniku tego posunięcia Monako zostało uznane w ubiegłym roku za państwo wypełniające swe powinności w zakresie informacji podatkowej.

Osoby rządzące bogatym księstwem życzą sobie, by problem wizerunku raju podatkowego po prostu zniknął. Niestety nie jest to takie proste. W ubiegłym miesiącu brytyjski Sekretarz Stanu ds. Biznesu Vincent Cable obiecał agresywniejsze działania w stosunku do angielskich obywateli, którzy ukrywają swój majątek w miejscach takich jak Monako czy Kajmany. Z kolei w sierpniu zamknięto w więzieniu brytyjskiego dewelopera, który oszukał państwo na milion dolarów popełniając przestępstwo podatkowe.  Pieniądze wydał na prowadzenie hulaszczego trybu życia w… Monako.