Na początku stycznia dość głośnym echem, również w europejskich mediach, odbiła się informacja, że amerykański stan Kolorado zalegalizował korzystanie z marihuany. Dziennikarze z upodobaniem pokazywali niekończące się kolejki chętnych przed sklepami z „ziołem” na przemian z obrazkami uwijających się jak w ukropie sprzedawców, którzy nie nadążali z przyjmowaniem zamówień. Wydawało się, że dla rosnącej jak na drożdżach branży marihuanowej nadchodzi wiele tłustych lat. Tymczasem jednak pojawiły się pierwsze kłopoty…

Choć trudno w to uwierzyć, ale przyczyną kłopotów firm zajmujących się handlem marihuaną są…banki. Pomimo tego, że uprawa i sprzedaż marihuany do celów cyt. „rekreacyjnych” jest w Kolorado legalna, to banki odmawiają obsługi firm z tej branży. Nie chodzi tutaj wcale o jakieś bardzo restrykcyjne zasady moralne bankierów, ale o obowiązujące prawo. Otóż, obrót marihuaną w Kolorado został dopuszczony na mocy prawa stanowego, natomiast banki działają na mocy prawa federalnego, które w dalszym ciągu uznaje marihuanę za narkotyk. W związku z tym, każdy bank, który zdecydowałby się na otwarcie rachunku i przyjmowanie wpłat od przedsiębiorców obracających marihuaną naraża się automatycznie na zarzut prania brudnych pieniędzy.

Problem, po blisko dwóch miesiącach obowiązywania nowych przepisów w stanie Kolorado stał się na tyle poważny, że zareagowała nawet administracja prezydenta Obamy. Urzędnicy wydali dokument, w którym zapewniają bankowców, że obsługa bankowa firm zajmujących się legalnym obrotem marihuaną nie jest przestępstwem. Bankowcy wiedzą jednak swoje. Jak mówi Don Childears ze Stowarzyszenia Banków w Kolorado cyt. „problem polega na tym, że zapewnienia rządu są niewystarczające, ponieważ to nie rząd stanowi prawo ale Kongres. Dopóki więc nie będzie stosownej ustawy żaden bankowiec nie zaryzykuje utraty licencji i narażenie się na zarzut prania brudnych pieniędzy pochodzących z handlu narkotykami”.

Przedstawiciele firm handlujących marihuaną uważają, że jak na razie banki lekceważą ich problemy, gdyż sektor ten nie jest zbyt duży. W stanie Kolorado chodzi o kwoty rzędu 100 milionów dolarów. W całych USA (w wielu stanach legalna jest produkcja marihuany w celach leczniczych) rynek marihuany to „zaledwie” 1 miliard dolarów. Prognozy jednak mówią, że do 2018 roku będzie to już jednak ponad 10 miliardów dolarów. Wtedy−jak mówią z nadzieją−właściciele „marihuanowych” firm banki z pewnością zmienią swoje podejście.

Dopóki to się jednak nie zmieni, szefowie takich firm jak Pink House czy Medicine Man będą musieli zatrudniać dodatkowy uzbrojony personel, którego jedynym zadaniem będzie strzeżenie całych worków pieniędzy pochodzących z codziennego utargu.