Słysząc o gospodarce opartej na surowcach naturalnych, automatycznie myślimy o Rosji. Po chwili zastanowienia na myśl przychodzą nam także kraje Zatoki Perskiej, które opierają swoje gospodarki na eksporcie ropy naftowej. Mało kto jednak wie, że w południowej Afryce leży kraj, który z eksportu pewnej kopaliny uczynił podstawę swojego ekonomicznego bytu. Botswana, bo o niej mowa, jest jednym z największych na świecie eksporterów … diamentów.

Botswana często jest określana mianem perły Afryki. Ten niewielki kraj może pochwalić się najmniej skorumpowaną gospodarką na kontynencie afrykańskim oraz najdłuższą tradycją rządów demokratycznych w regionie. Dobrze rozwiniętą i stabilną, jak na warunki afrykańskie, ekonomię Botswana zawdzięcza ogromnym złożom diamentów. Dochody ze sprzedaży tego surowca to 70% całego eksportu kraju, 30% PKB, a także ponad 30% wszystkich dochodów państwa. Okazuje się jednak, że okres prosperity związanej z diamentami może się już niedługo skończyć. Według różnych opracowań produkcja będzie spadać z powodu wyczerpywania się złóż. Udokumentowane złoża diamentów wyczerpią się już w 2030 roku. Oznaki spowolnienia w tej branży widać zresztą już teraz, co w połączeniu ze światowym kryzysem gospodarczym zredukowało wzrost PKB do zera. Nic dziwnego więc, że w takiej sytuacji rząd w Botswanie podjął kroki zmierzające do „zdywersyfikowania” tamtejszej gospodarki. Nie będzie to łatwe, chociażby z racji tego, że cała botswańska gospodarka nastawiona była dotychczas na wspieraną przez państwo produkcję diamentów. Inne dziedziny gospodarki zaniedbywano. Przykładem jest produkcja przemysłowa. W tym sektorze gospodarki pracuje więcej osób niż przy wydobyciu diamentów, a daje on zaledwie 5% PKB. Jeszcze gorzej jest z rolnictwem, które przysparza zaledwie 3% PKB.

Właśnie w rolnictwie tkwią największe rezerwy, które władze Botswany planują wykorzystać do poprawy struktury eksportu i co za tym idzie dochodów państwa. Botswana znana jest z produkcji wołowiny. Tamtejsza populacja trzody chlewnej i bydła o milion przewyższa populację mieszkańców kraju. Wołowina jest eksportowana głównie do Europy. Okazuje się, że duża część producentów wołowiny stosuje tradycyjne metody znakowania bydła, co poważnie utrudnia powiększanie hodowli. Jak wiadomo, wymogi stawiane w UE mówią o tym, że mięso dopuszczone na rynek europejski musi pochodzić od zwierząt posiadających udokumentowaną historię życia, w tym historię szczepień itp. Stanowi to barierę dla botswańskich hodowców. W przezwyciężaniu tego typu problemów pomagają środki, które botswański rząd uruchomił w ramach specjalnych programów wspierających rolnictwo. Dzięki tym środkom stworzono dedykowany program komputerowy o nazwie Modisar, który ułatwia hodowcom śledzenie losów każdej sztuki bydła. Służy on do kontroli szczepień, a także stanowi bazę danych pomocną przy tworzeniu niezbędnych dokumentów eksportowych, w tym także na rynki UE.

Rolnictwo nie jest jedyną gałęzią gospodarki, która doczekała się pomocy ze strony państwa. Powstały inkubatory przedsiębiorczości, w których zgromadzono środki na pomoc dla osób prywatnych chcących rozpocząć działalność gospodarczą. Stworzono także rządowy program o wartości 2,1 miliarda dolarów rocznie z przeznaczeniem na wspieranie lokalnej produkcji i przedsiębiorczości.

Jak widać z powyższego, Botswana na poważnie przygotowuje się do końca swojej diamentowej ery. Czy kolejnym znakiem firmowy tego niewielkiego kraju stanie się krowa?