„Jestem kompletnym nowicjuszem w kwestii transportu lotniczego”‒tak szczerą deklarację mógłby z czystym sumieniem wygłosić prawie każdy z nas. Problem pojawia się wtedy, gdy takie słowa padają z ust człowieka, który właśnie objął stanowisko szefa…linii lotniczych. Z taką niecodzienną sytuacją mieli niedawno do czynienia Japończycy, gdy na szefa podupadłych linii lotniczych JAL wyznaczono 80‒letniego Kazuo Inamori.

Trzy lata temu linie lotnicze JAL były na skraju bankructwa, a właściwie rzecz ujmując były już bankrutem (złożno oficjalny wniosek o upadłość) z długiem w wysokości 25 miliardów dolarów. Rząd odmówił firmie dalszej pomocy finansowej, ale zaproponował, aby ostatniej próby uratowania firmy podjął się Kazuo Inamori‒legendarny założyciel technologicznego giganta‒firmy Kyocera.

Jak dziś mówi Inamori, miał on wielkie wątpliwości czy przyjąć posadę szefa linii lotniczych, a wątpliwości te podzielało wielu fachowców z branży lotniczej, szczególnie po przytoczonym na wstępie szczerym wyznaniu nowego prezesa. Dziś po trzech latach nikt już nie ma żadnych obiekcji co do trafności dokonanego wyboru. Okazało się, że Inamori „postawił firmę na nogi”, odnosząc spektakularny sukces. JAL znowu przynosi zyski, a potwierdzeniem dobrej kondycji firmy jest jej ponowne pojawienie na tokijskiej giełdzie. Jaka więc była tajemnica tak spektakularnego sukcesu?

Pytany o powyższą kwestię Inamuri odpowiada, że „w biznesie kieruje się prostą filozofią‒rób wszystko aby pracownicy byli szczęśliwi w firmie”. Zdaniem Inamuri to nie udziałowcy firmy mają być zadowoleni, ale właśnie pracownicy. Podstawą sukcesu jest stworzenie takiej atmosfery, aby każdy zatrudniony był dumny z samego faktu, że pracuje właśnie dla tej a nie innej firmy. Inamuri wydał małą książeczkę z opisem i wykładnią swojej filozofii zarządzania, która to książeczka została następnie rozprowadzona wśród personelu JAL. Organizował obowiązkowe (sic !) spotkania pracownikami, gdzie każdy mógł napić się piwa i w niezobowiązującej atmosferze wyrazić szczere opinie na temat problemów w firmie. Taka taktyka ma nawet w Japonii specjalną nazwę‒nommunication, co w wolnym tłumaczeniu oznacza komunikację poprzez szklaneczkę piwa. Jak twierdzi Inamuri, wprowadzenie luźniejszego stylu zarządzania przyniosło konkretne efekty i pozwoliło zidentyfikować te obszary w działalności firmy, które wymagały pilnej naprawy.

Oczywiście, zmiana stylu zarządzania sama w sobie nie wystarczyłaby, gdyby nie zdecydowane działania polegające na racjonalizacji wewnętrznych procedur i zmianie kultury organizacyjnej JAL, która w dużej mierze była przyczyną ich finansowej dysfunkcjonalności.

Patrząc na przykład JAL trudno oprzeć się wrażeniu, iż taktyka nommunication została perfekcyjnie dopasowana do kulturowych wzorców obowiązujących w Japonii. W innych kulturach taktyka mogłaby nie być skuteczna, a być może wręcz szkodliwa. Jako ćwiczenie teoretyczne proponuję wyobrażenie sobie wprowadzenia tego stylu (wydawanie książeczek ze złotymi myślami szefa, obowiązkowe mityngi pracownicze połączone z piciem piwa) na przykład w naszym kraju.