“Jak cie widzą tak cie piszą”. Okazuje się, że to stare powiedzenie wcale nie straciło na aktualności, a wręcz przeciwnie; w dzisiejszych czasach tzw. PR to podstawa, na której buduje się własną pozycję i zdobywa zaufanie innych. Okazuje się również, że dbałość o dobry wizerunek to nie tylko domena firm i instytucji, ale coraz częściej również zwykłych ludzi. Czasami pragnienie zaprezentowania się z jak najlepszej strony ociera się o granice absurdu…

Phillip Karbun to młody człowiek, który jeszcze kilka lat temu spędzał po kilkanaście godzin dziennie…grając online w jedną z najpopularniejszych gier sieciowych World of Warcraft. Osiągał w tej grze na tyle dobre wyniki, że inni gracze zaczęli się zwracać do niego z prośbą o porady jak prowadzić własne postacie w grze, aby osiągnęły odpowiedni poziom wtajemniczenia. Karbun szybko zorientował się, że niektórzy z graczy są gotowi płacić niemałe pieniądze za udzielane porady, a nawet za to, aby grać w ich imieniu i zdobywać kolejne stopnie wtajemniczenia. Może to wydawać się dziwne, ale w niektórych kręgach status społeczny graczy zależał właśnie od tego jak bardzo zaawansowani byli w tej grze. Karbun zajął się więc profesjonalnym prowadzeniem gry w imieniu swoich klientów. Mało tego, otworzył legalną firmę, w której zatrudnił 10 podobnych sobie zapaleńców. Jak mówi, obecnie nie narzekają na brak zleceń, a z maili od swoich klientów wnioskują, że ci odnoszą konkretne korzyści prestiżowe w swoim środowisku dzięki ich pracy. Choć twórcy gry uznają działalność Karbuna za nielegalną i starają się wszelkimi sposobami ograniczyć grę na cudze konto, to chętnych nie brakuje. Sam Karbun uważa, że ocenianie ludzi po tym jaki mają status w grze jest nieco infantylne, ale to w jego opinii już problem jego klientów i ich znajomych.

Nie zawsze jednak chęć posiadania dobrego wizerunku w sieci wynika z takich dziwacznych pobudek. Ludzie po prostu nie mają czasu na to, aby dbać o swój wizerunek w sieci. Przekonuje o tym James Bradley, który prowadzi firmę wykonującą usługi polegające na obróbce fotografii. Klientami Bradleya są ludzie, którzy np. chcą pochwalić się w Internecie zdjęciami z wakacji. Ponieważ sami nie potrafią obsługiwać programów do obróbki zdjęć, a i same zdjęcia także często pozostawiają wiele do życzenia, pracę tą zlecają właśnie firmie Bradleya. Klientami Bradleya nie są tylko osoby, które chcą zaprezentować znajomym piękne zdjęcia. Wielu agentów nieruchomości także korzysta z jego usług. Zdjęcia posesji wykonane telefonem komórkowym, po obróbce (np. cyfrowym usunięciu śmieci z trawnika czy dodaniu błękitnego nieba) nabierają całkiem nowego wyrazu.

We współczesnym świecie, dbałość o dobry wizerunek to nie tylko domena firm.  Zwykli ludzie również czują presję, aby korzystnie prezentować się wobec znajomych czy rodziny. W Polsce to zjawisko także występuje. Wystarczy choćby przypomnieć sobie artykuły prasowe o firmach, które naszym rodakom oferowały profesjonalne sesje zdjęciowe z egzotycznych wakacji…na których nigdy nie byli.