Hiszpański gigant odzieżowy, Inditex, odnotował 5 proc. wzrost rocznego zysku netto. Dzięki swojej flagowej marce Zara oraz nieco mniej popularnym Pull&Bear, Bershka, Stradivarius, Oysho, Zara Home, Massimo Dutti i Uterqüe, Inditex wypracował zysk na poziomie 2,5 miliardów euro. Wszystko za sprawą ożywienia popytu!

Poza zestawieniem wyników finansowych z kolejnych lat, dla oceny sytuacji przedsiębiorstwa handlowego, ważnym wskaźnikiem jest tak zwana sprzedaż porównywalna (ang. like-for-like sales). Opiera się on na porównaniu rezultatów wypracowanych tylko przez sklepy działające zarówno w danym roku rozliczeniowym, jak i w roku poprzednim. Oznacza to, że pomijane są wyniki nowo otwartych placówek. Miernik ten jest szczególnie przydatny w przypadku spółek, które dynamicznie się rozwijają (lub wycofują z rynku), a informacja na temat wzrostu bądź spadku sprzedaży nie pozwala na jednoznaczną identyfikację źródeł zmian.

Inditex, który nieustannie podbija kolejne rynki, odnotował wzrost sprzedaży like-for-like rzędu 5 proc.. Równocześnie hiszpańskie przedsiębiorstwo ani myśli o zahamowaniu swojej ekspansji i w tym roku zamierza otworzyć między 420 a 480 nowych sklepów, w tym w Londynie, Barcelonie i w kilku miastach w Stanach Zjednoczonych. Zgodnie ze strategią spółki, Inditex chce skoncentrować się na tworzeniu dużych magazynów, czego konsekwencją będzie zamknięcie około 100 mniejszych butików. Na realizację inwestycji hiszpański gigant planuje przeznaczyć w 2015 roku 1,35 miliardów euro, czyli niemal 10 proc. więcej niż rok wcześniej.

Jednak, jak donosi BBC, w tym roku największym wyzwaniem dla Inditexu będzie utrzymanie pozycji konkurencyjnej w sieci i dotrzymanie kroku wysyłkowym sklepom internetowym, takim jak niemiecki Zalando czy brytyjski Asos. Zdaje się, że hiszpańska spółka jest na fali i nie sprawi jej to większego problemu.