Kolejne niepokojące wieści ze strefy euro. Francja zakończyła pierwszy kwartał roku 0,2% spadkiem produktu krajowego brutto. Taki sam wynik odnotowano w ostatnim kwartale roku 2012. Oznacza to, że możemy już mówić o wejściu gospodarki znad Sekwany w drugi w ciągu ostatnich 4 lat okres recesji. 

O tym, że francuska gospodarka pogrąża się w recesji mówiono już w ubiegłym roku. Po skorygowaniu zeszłorocznych danych okazało się jednak, że tylko jeden kwartał cechował się ujemnym wzrostem gospodarczym. Kraj ten od dłuższego czasu boryka się z rekordowym bezrobociem, które osiągnęło najwyższy od 16 lat poziom 10,6%. Francuski minister finansów Pierre Moscovici w odpowiedzi na niepokojące dane stwierdził, że nie są one niczym zaskakującym i że wynikają głównie z trudności ekonomicznych całej eurogrupy.

Rzeczywiście Francja nie jest jedynym krajem, którego rozwój ekonomiczny budzi obawy analityków. Według danych Europejskiego Urzędu Statystycznego Eurostat gospodarka 17 krajów strefy euro skurczyła się o 0,2% w okresie od stycznia do końca marca. Dziewięciu członków tej grupy pogrążonych jest obecnie w recesji. Nawet niemiecka gospodarka, uważana do tej pory za najmocniejszą w Unii, zanotowała tylko 0,1% wzrostu PKB. Jest to wynik znacznie poniżej oczekiwań ekspertów, którzy spodziewali się poprawy na poziomie 0,3%. Stopa bezrobocia krajów strefy euro w 2012 roku osiągnęła 11,4%, a w tym roku może wzrosnąć nawet do 12,2%.

Do tej pory Francja radziła sobie lepiej niż reszta eurogrupy, jednak wszystko wskazuje na to, że konieczne reformy zostały wprowadzone za późno. Członek KE Olli Rehn uważa, że musi ona odblokować swój ekonomiczny potencjał i skupić na tworzeniu nowych miejsc pracy. Większy nacisk należy położyć na reformy strukturalne dotyczące zatrudnienia i systemu emerytalnego. Do ostatnio wprowadzonych zmian należy między innymi możliwość obniżania pensji i wymiaru czasu pracy w okresach obniżonej aktywności ekonomicznej przedsiębiorstwa.

Słabe wyniki najsilniejszych gospodarczo krajów Europy są wyraźnym ostrzeżeniem dla globalnej ekonomii. Należy pamiętać o tym, że pomimo chwilowych kłopotów, unijny rynek jest największym na świecie. W związku z tym jego zła kondycja rzutuje na nastroje na innych rynkach, szczególnie jeśli tempo ich rozwoju nie jest w stanie zamortyzować europejskiego spowolnienia. Jednak światowe giełdy zareagowały na te doniesienia spokojnie. Wygląda na to, że inwestorzy nadal wierzą w obraną przez banki centralne strategię obniżania stóp procentowych w celu pobudzenia gospodarki.