Zmiana amerykańskich regulacji dotyczących możliwości finansowania start-upów jest dużą szansą dla brytyjskiej platformy crowdfundingowej, Seedrs, która już kilka miesięcy temu informowała o gotowości do podboju Stanów Zjednoczonych. Teraz Business Insider, powołując się na CEO platformy, Jeffa Lynna, analizuje szanse spółki na sukces.

Seedrs wystartował w 2012 roku, przenosząc koncepcję aniołów biznesu do sieci i umożliwiając zwykłym ludziom finansowanie, nawet kilkudziesięciofuntowymi wpłatami, początkujących przedsiębiorców. Idea wyraźnie spodobała się inwestorom, o czym świadczy fakt, że dzięki platformie start-upy zbierają każdego miesiąca między 3 a 5 milionów funtów. Od początku istnienia Seedrs pomógł w realizacji 300 projektów, a dynamiczny rozwój platformy kształtuje się na poziomie 15-20 proc. miesięcznie. Niedawno spółka podpisała umowy partnerskie, otwierające jej drogę do belgijskich i luksemburskich klientów, a w planach jest również rozwinięcie działalności na terenie Niemiec, Austrii, Szwajcarii, krajów skandynawskich i Stanów Zjednoczonych.

To właśnie amerykański rynek jest teraz w centrum zainteresowania spółki. O ile Lynn chwali się znajomością własnego podwórka, o tyle otwarcie mówi o obawach związanych z inauguracją platformy za Oceanem, podkreślając, że wiele europejskich przedsiębiorstw, mimo mocnej pozycji na Starym Kontynencie, nie zdołało zadomowić się w USA. Seedrs chce zaoferować Amerykanom dostęp do europejskich start-upów, a te jak twierdzi, lepiej sobie radzą niż ich amerykańscy konkurenci. Lynn podkreśla, że choć może wydawać się to zaskakujące, europejskie projekty są bardziej opłacalną inwestycją, ponieważ angażują mniej kapitału w osiągnięcie założonych celów.

CEO Seedrsa chwali się, że Amerykanie entuzjastycznie reagują na plany jego spółki, jednak realna ocena będzie możliwa dopiero, gdy inwestorzy zaczną wpłacać środki. Biorąc pod uwagę, że sama platforma Seedrs również jest europejskim start-upem, można spodziewać się sukcesu.