Coraz częściej na temat problemów z nauką dyskutuje się w kontekście różnego rodzaju zaburzeń. Jednym z nich jest dysleksja, czyli trudności w czytaniu oraz pisaniu, występujące u dzieci, których rozwój umysłowy nie budzi zastrzeżeń. W powszechnej opinii przyjęło się, że takie osoby mają mniejsze szanse na osiągnięcie zawodowego sukcesu. Miliarder Richard Branson przekonuje, że nie jest to żadną regułą i jako dowód podaje historię swojego życia.   

Interesujący artykuł na ten temat, inspirowany wystąpieniem Bransona na konferencji SALT Skybridge Capital w Las Vegas, zamieszczono na łamach CNN Money. Zanim miliarder stworzył swoje imperium zmagał się z dysleksją. Była ona jednym z powodów jego rezygnacji z uczęszczania do szkoły, którą to decyzję podjął w wieku 15 lat. Jak wiadomo nie powstrzymało go to jednak przed osiągnięciem wielkiego biznesowego sukcesu. Branson przekonuje bowiem, że „dysleksja jest co prawda rodzajem niepełnosprawności, ale może okazać się szansą, jeśli tylko umie się ją w tę szansę przekuć”.

64-letni założyciel Virgin Group powiedział, że trudności z czytaniem i pisaniem sprawiły, iż szybko musiał opanować trudną sztukę delegowania zadań. Znalazł wokół ludzi, którzy potrafili robić to, czego on nie potrafił i wykorzystał ich umiejętności. Takie działanie jest niewyobrażalne dla części zarządzających, którzy uzurpują sobie monopol na wiedzę. Branson miał zupełnie inne podejście do tego zagadnienia. Dysleksja przedsiębiorcy miała jednak pewne konsekwencje w odniesieniu do działalności firmy. Przede wszystkim konieczne było zapewnienie jasnej, zrozumiałej komunikacji, bez używania żargonu. Dzięki temu informacje były właściwie odbierane. Branson mówi bez ogródek – „nie chcę (takiego języka), bo nie wiem co on oznacza”. Proste i klarowne są również kampanie reklamowe Virgin. W firmie przyjmuje się, że „jeśli Richard to zrozumie, wtedy każdy da radę”.

Ponadto legendarny biznesmen podkreślił, że nie trzeba być geniuszem finansowym, aby z powodzeniem działać w świecie biznesu. Przyznał, iż jeszcze 14 lat temu miał tendencję do reagowania na dane prezentowane na spotkaniach pytaniem: „Czy to jest dobra, czy zła wiadomość?„. W trakcie jednego z nich, pewien dyrektor wyciągnął Bransona na korytarz, by nakrzyczeć na niego za to, iż nie rozumie różnic między podstawowymi pojęciami z obszaru finansów. Ten jednak niewiele przejął się zaistniałą sytuacją. Jego historia dowodzi, że ostatecznie nie ma to aż tak wielkiego znaczenia, jeśli umie się delegować zadania.

Branson nie jest jedynym sławnym dyslektykiem. Należą do nich m.in. Charles Schwab, Jay Leno, Whoopi Goldberg oraz noblistki Carol Greider i Elizabeth Blackburn.