Wydawać by się mogło, że w znanych z poprawności politycznej i dbających o równość obywateli (przynajmniej z założenia) Stanach Zjednoczonych, nie ma miejsca na dyskryminowanie kobiet pod względem otrzymywanej przez nie pensji. Okazuje się jednak, że rzeczywistość nie jest tak różowa jak chcieliby niektórzy politycy. Według ostatnich analiz luka płacowa w USA ma się dobrze, a zarobki kobiet są niższe niż mężczyzn. Jak duże stwierdzono rozbieżności?

W artykule na łamach TIME Magazine podano, że panie w wieku 22-25 lat zarabiają średnio o 15% mniej, niż ich równolatkowie. Różnica jest jeszcze większa w przypadku kobiet z przedziału wiekowego 51-64 lat i sięga aż 38%. W prowadzonych analizach porównywano dane zaczerpnięte z badań, którymi rządowa agencja Census Bureau objęła 15 mln Amerykanów, w latach 2008-2012. Wśród badanych znaleźli się przedstawiciele 460 różnych profesji, przy czym w cytowanym artykule skupiono się na 372, co do których dysponowano wystarczającym pakietem informacji.

Analizując pozyskane dane ustalono, że dla 1490 kombinacji przedziałów wiekowych i zawodów, istnieje istotna statystycznie różnica między zarobkami kobiet i mężczyzn. Tylko w 22 przypadkach to panie zarabiały więcej od panów i zależności te dotyczyły najmłodszych przedstawicielek danej profesji. Jednym z takich przykładów jest zawód nauczyciela w szkole średniej. Młode, amerykańskie nauczycielki w wieku 22-25 lat zarabiają 10% więcej, niż ich koledzy. Zanim jednak osiągną trzydziestkę, płace zrównują się, a po ukończeniu 35 lat to panowie otrzymują wyższe wynagrodzenie. Podobnie jest w przypadku innych, zdominowanych przez kobiety zawodach, takich jak bibliotekarz, pracownik socjalny, sekretarz czy nauczyciel wychowania przedszkolnego.

Z kolei w zawodach zdominowanych przez mężczyzn, takich jak inżynier czy finansista, kobiety zazwyczaj zarabiają mniej niezależnie od wieku. Niektóre profesje niechlubnie wyróżniają się na tym tle. Kobiety w wieku 26-30 lat zajmujące się rachunkowością, np. przygotowywaniem sprawozdań podatkowych, zarabiają średnio o połowę mniej, niż ich równolatkowie. Natomiast panie z przedziału wiekowego 41-50 lat otrzymują średnio tylko 1/3 wynagrodzenia mężczyzn.

Występowanie luki płacowej tłumaczone jest różnymi powodami. Jedną z przyczyn ma być to, że w każdym z zawodów istnieje lepiej i gorzej płatna ścieżka kariery. Kobiety mają rzekomo wybierać tę z niższymi zarobkami. Wśród prawników, panie częściej decydują się na tzw. sprawy z urzędu, podczas gdy panowie wybierają pracę dla korporacji prawniczych. Dla porównania – amerykański prawnik w wieku 40 lat zarabia o 51% więcej, niż jego równolatka wykonująca ten sam zawód. Inną z przyczyn ma być fakt, iż to kobiety zdecydowanie częściej opiekują się dziećmi i zostają z nimi w domu. Po powrocie do aktywności zawodowej otrzymują mniej atrakcyjne wynagrodzenie ze względu na przerwę w pracy i zazwyczaj nie udaje się im już dorównać mężczyznom w kwestii płac. Trudno jednak tłumaczyć lukę płacową tylko tymi czynnikami.

Autorzy tekstu zwracają uwagę na fakt, iż niepokojące jest to, że dyskryminacja w kontekście wynagrodzeń zaczyna się już na etapie rekrutacji. Jak dowodzą badania, amerykańscy pracodawcy wolą po prostu zatrudniać mężczyzn. W 2012 r. przeprowadzono ciekawy eksperyment na jednym z uniwersytetów. Poszukiwano osoby do pracy w charakterze technika laboratoryjnego. Kiedy poproszono komisję rekrutacyjną o ocenę dwóch identycznych CV, różniących się wyłącznie płcią kandydata, otrzymano interesujące wyniki. Komisja zaproponowała wyższą pensję początkową dla osoby podpisującej się męskim imieniem. Jak widać walka o godziwe, niedyskryminujące wynagrodzenie rozpoczyna się już na etapie aplikowania 0 pracę…