Wprowadzenie stanu wojennego w Tajlandii jest zagrożeniem dla turystyki – branży, która jest jednym z filarów krajowej gospodarki. Urlopowicze z całego świata spędzają tu wakacje, zachwycając się zabytkami Bangkoku i rajskimi plażami Phuket i Koh Samui. Czy ostatnie wydarzenie polityczne okażą się brzemienne w skutkach dla tajskiej turystyki?

Według Światowej Rady Podróży i Turystyki (ang. World Travel and Tourism Council, WTTC), w 2013 roku do Tajlandii przybyło blisko 28 milionów podróżnych, głównie z Europy, Chin i Malezji. Ich wydatki oszacowano na około 35 miliardów dolarów, co stanowi mniej więcej 10 proc. tajskiego PKB. Oszacowanie to odnosi się do poziomu wydatków bezpośrednio związanych z turystyką, takich jak opłaty za pobyt w hotelu, transport, wyżywienie i rozrywkę. Tymczasem, jeśli uwzględniony zostanie także pośredni wpływ turystyki na inne gałęzie gospodarki (np. produkcję żywności i budownictwo), łączne wpływy wyniosły w ubiegłym roku 78 miliardów dolarów, czyli około 20 proc. PKB.

Z powodu stanu wojennego, z którym wiąże się ograniczenie swobody, wielu turystów może w tym roku zrezygnować z wakacji w Tajlandii. Niestabilność polityczna i liczne demonstracje organizowane głównie w Bangkoku, już negatywnie odbiły się na turystycznej popularności kraju, a liczba podróżnych zmalała od początku roku o blisko 16 proc. Widok wojskowych na ulicach stolicy nie zachęca do relaksu, a z powodu godziny policyjnej zamiera życie nocne. Chociaż według doniesień, wprowadzenie stanu wojennego praktycznie nie jest widoczne na południu kraju, część biur podróży odradza swoim klientom ten kierunek.

Dotychczas branża turystyczna w Tajlandii była odporna na wydarzenia polityczne i mimo 12 zbrojnych przewrotów, które miały miejsce od lat trzydziestych minionego wieku, bardzo się rozwinęła. Tym razem niekorzystne efekty, wynikające prawdopodobnie z długiego okresu trwania napięć politycznych, już są możliwe do zaobserwowania. Co prawda trzeba również pamiętać, że w czerwcu zaczyna się pora deszczowa, więc liczba podróżnych jest naturalnie mniejsza. Szczyt sezonu turystycznego przypada w czasie polskiej jesieni i zimy, co daje Tajom jeszcze kilka miesięcy na rozwiązanie konfliktów i ustabilizowanie sytuacji.