Znakiem współczesnych czasów jest niewątpliwie daleko posunięta tolerancja i polityczna poprawność obecna w różnych dziedzinach naszego życia. Dbałość o harmonijne współistnienie ludzi różnych wierzeń i poglądów cechuje społeczeństwa w pełni dojrzałe, otwarte i o ugruntowanych demokratycznych tradycjach. Czasami jednak zdarzają się sytuacje, gdy chęć uszanowania innych kultur i religii ociera się o groteskę i stanowi przysłowiowy „jeden krok za daleko”.

Żywo dyskutowanym tematem w ostatnich dniach na Wyspach Brytyjskich jest wydarzenie, które miało miejsce w jednym z londyńskich sklepów renomowanej sieci sklepów Marks&Spencer. Otóż, jeden z klientów poprosił sprzedawcę o podanie butelki szampana…i spotkał się z odmową. Sprzedawca w bardzo grzecznych słowach przeprosił klienta informując go, że jego religia (islam) zabrania mu podania alkoholu, po czym skierował zdezorientowanego klienta do innego sprzedawcy. Samo zdarzenie jest kuriozalne i bezprecedensowe, ale nie mniejszy szok wywołały przeprosiny ze strony kierownictwa Marks&Spencer, które przeprosiło za…brak odpowiedniej polityki sklepu, która powinna była zapobiec sytuacji w której sprzedawca był zmuszony serwować alkohol, choć jego religia tego zabraniała.

Taka postawa menedżerów Marks&Spencer spotkała się z mniej lub bardziej zawoalowaną krytyką…nawet ze strony samych muzułmanów. Jak powiedziała Kola Hasan−specjalistka od prawa koranicznego cyt. „zachowanie sprzedawcy było dziwaczne. W islamie nie ma aż tak surowych reguł, które zabraniałyby podawać alkohol, który przecież znajduje się w opakowaniu. Idąc tym tokiem rozumowania praktykujący muzułmanin mógłby przecież odmówić podania klientowi czekolady czy ciastek, które także zawierają niewielkie ilości alkoholu”.

Szefowie innych sieci handlowych komentując zaistniałe zdarzenie również wyrażali pogląd, iż całe zdarzenie jest „dziwaczne” i jak podkreślali cyt. „nie zamierzają na jego podstawie budować jakichkolwiek reguł postępowania w swoich firmach, ani zmieniać istniejących procedur”. Najostrzejszy pogląd wyraził Andy Street−dyrektor zarządzający w John Lewis. Powiedział on cyt. „nie sądzę aby sprzedawca miał w ogóle prawo odmówić podania klientowi jakiegokolwiek asortymentu. To wszystko idzie za daleko i zaczyna mieć coraz mniej wspólnego ze zdrowym rozsądkiem”.

A co Wy o tym sądzicie?