Otwarcie w tym roku terminalu LNG w Świnoujściu to jeden z najważniejszych kroków w kierunku uniezależnienia się Polski od dostaw rosyjskiego gazu. Nie tylko nasz kraj chciałby zrezygnować ze współpracy z Gazpromem, co stwarza innym dostawcom gazu szansę na podbój Europy. Do ataku rusza Cheniere Energy.

Amerykańska spółka z siedzibą w Houston już niedługo uruchomi pierwsze zagraniczne dostawy LNG. Początkowo Cheniere planuje eksportować 27 milionów ton gazu rocznie, natomiast ilość ta będzie systematycznie zwiększana i do 2025 roku wzrośnie ponad dwukrotnie. Dostawy na poziomie 60 milionów ton rocznie pozwoliłyby Cheniere stać się liderem w Europie, gdzie ponad 30 proc. gazu pochodzi z Rosji.

Chociaż mówi się o renesansie amerykańskiej energetyki gazowej, CEO Cheniere Charif Souki jest ostrożny i póki co nie wierzy, żeby jego spółka zdołała prześcignąć Gazprom na Starym Kontynencie. Zdaniem szefa Cheniere, Gazprom nadal będzie dominował w Europie i to Rosjanie, a nie Amerykanie będą dyktować ceny. Mimo tej chłodnej oceny, wiele europejskich państw nieustannie liczy na Stany Zjednoczone w swoich próbach odcięcia się od Rosji. Jest wśród nich Litwa z ministrem do spraw energii Rokasem Masiulisem na czele, który ogłosił, że są prowadzone rozmowy z Cheniere na temat potencjalnego importu gazu.

Zgodnie z planami, Cheniere rozpocznie dostawy najprawdopodobniej w styczniu 2016 roku. Będzie to początek szerszej działalności eksportowej Stanów Zjednoczonych, które według Souki do końca dekady dołączą, obok Australii i Kataru, do światowej czołówki dostawców gazu.