Po euforii towarzyszącej Brazylijczykom z okazji organizacji igrzysk olimpijskich, przyszedł czas na zmierzenie się z problemami, które od dłuższego czasu trapią większość społeczeństwa tego słonecznego kraju. Rekordowa recesja coraz bardziej się pogłębia. Sytuacja polityczna jest niestabilna po wszczęciu w maju procedury impeachmentu wobec byłej prezydent Dilmy Rousseff, którą ostatecznie zmuszono do ustąpienia z funkcji pod koniec sierpnia.

Według doniesień CNN Money, około 12 mln Brazylijczyków nie ma pracy, podczas gdy rok temu bezrobotnych było „tylko” 8,8 mln. Oznacza to, że stopa bezrobocia wzrosła do 11,8% w porównaniu do 8,7% w 2015 roku. Z kolei produkcja przemysłowa spadła w sierpniu tak bardzo, że pochłonęła nadyżki z ostatnich pięciu miesięcy. W wydanym przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy raporcie pt. „World Economic Outlook” podkreślono najniższy od lat poziom zaufania oraz wiarygodności działań podejmowanych przez polityków.

Brazylia jest pogrążona w długotrwałej recesji, najdłuższej od 1930 roku. MFW przewiduje jednak, że w przyszłym roku brazylijska gospodarka odnotuje skromny wzrost. Biorąc pod uwagę ubiegłoroczny spadek na poziomie 3,8% i kolejny, prognozowany na ten rok w wysokości 3,3%, nawet nieznaczny wzrost w 2017 r. będzie można uznać za sukces. Nowy prezydent Brazylii Michel Temer zaprosił do współpracy zorientowanych rynkowo liderów biznesu, którzy mają pomóc rozpędzić krajową gospodarkę.

Jednak zdaniem niektórych, nie wszystkie zmiany następują odpowiednio szybko. Protestujący domagają się nawet rezygnacji Temera. Trzech urzędników jego gabinetu zrezygnowało latem ze swoich stanowisk po tym, jak zostali oskarżeni o przyjmowanie łapówek. Brazylijczycy są bardzo wyczuleni na tego typu zarzuty, bowiem była prezydent, Dilma Rousseff, odeszła w atmosferze skandalu związanego z nieprawidłowościami w państwowej firmie Petrobras i manipulacjami przy budżecie, które miały ukryć rosnący deficyt. Pogłębiająca się recesja jest pokłosiem tej sytuacji.